30 maja 2010

jedyne słuszne rozwiązania

Od samego początku każda nasza wspólna decyzja była niewłaściwa. Czy to zakup głupiego samochodu, czy przeprowadzka z Krakowa na wieś, wspólne zamieszkanie (o zgrozo, bez ślubu!), sformułowania na zaproszeniach ślubnych (afera, że hej!!) czy porozstawianie  na stolikach bilecików podczas wesela. 
W ogóle złe było to, że zaczęliśmy się spotykać, bo marnowaliśmy czas na całowanie zamiast się uczyć, rozwijać i doskonalić.....
Ze mną od początku jest kłopot, bo jako niewychowana, bezczelna i nieobyta dziewczyna ze wsi, potrafiłam powiedzieć głośno swoje zdanie, a jako kształcona w zawodzie przemądrzałego polonisty, zdanie to umiałam oprawić w boleśnie trafne słowa. Dlatego kontakty ze mną raczej nie istnieją (wyłączając dyskusje o pogodzie).
Nie ważne, jaką decyzję podejmiemy - wiem, że i tak będzie zła. Spoko. Przyzwyczaiłam się. 
Ale jednak boli to, że w tych wszystkich, istotnych mniej lub bardziej, sprawach, tak naprawdę nigdy nie było normalnej rozmowy przeprowadzonej normalnym tonem głosu. Nigdy nie było nawet próby zrozumienia naszych argumentów. I tych rozmów nigdy nie przeprowadza się ze mną, choć wszystkie decyzje z Markiem podejmujemy wspólnie, bo dotyczą NAS obojga.
Były tylko kazania potępiające albo z góry skazujące nasze decyzje na porażkę. Były i ... są. Właśnie teraz, gdy potrzebujemy cholernie, cholernie wielkiego wsparcia... -_-... Zawsze, kiedy go potrzebowaliśmy - nigdy go nie czułam.

5 komentarzy:

  1. "Wsi spokojna, wsi wesoła, Który głos twej chwale zdoła."
    Tutaj śpiewam przez rok cały
    Tu dwanaście odmian Roku
    Tutaj miłość tu kabały
    Tu najwięcej w dniach uroku

    Spokój ducha i śpiew ptasząt
    Tu dojrzewa złote wino
    Tu szanuję miłość naszą
    Wtulam w ciebie się dziewczyno.

    Kocham Warszawę, kocham Kraków ale najbardziej sobie cenię wieś, bo mój skraj małomiasteczkowego świata jest najlepszą dla mnie ostoją.

    W Twój prowokacyjny wpis ;o) nie wierzę...
    I proszę jeszcze o to , żebyś na mój, ten tutaj, nie odpowiadała.
    Miłego dnia, u mnie mokro, ale biorę parasol,kamerę i wyreżyseruję oraz nakręcę kolejny filmik z winniczkami w roli pierwszoplanowej... ;o)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też chciałabym nie wierzyć, ale to się dzieje.

    Wpis powstał w reakcji na kolejny "miły" telefon rodzinny, w którym dowiedzieliśmy się, że pewna nasza decyzja - bardzo trudna i ważna - jest ZŁA, a ich propozycja LEPSZA.
    Notka nie miała na celu prowokacji, ale wyrzucenie z siebie złości, żebym mogła spokojnie zasnąć.
    O tym miejscu w sieci nie wie nikt, kto nie powinien wiedzieć.

    U nas też pochmurno i przelotny deszcz. Jak od miesiąca - nic nowego... :|

    OdpowiedzUsuń
  3. Kusiło mnie wczoraj napisać że z własnych doświadczań internetowych wiem - co by lepiej uważać na 'raptusiostwo' z powodu że pełno likaonów i hien po inter-sawannie się snuje' ... Ale nie śmiałem.
    Dopowiem E-mailem, ale jak zbiorę trochę sił. Lubię wysiłek i mieć pobrudzone łapska od pracy w obejściu. Potem kiedy się je szoruje to taki miły widok i zadowolenie kiedy ręce nabierają różowego koloru bo różowieje czyn dokonany... ;o)
    Pomyślności,ciepełka w domu bo chłodzi nas aura i smakołyków z umiarem na wieczór , życzę.;o)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Kraków. Zostawiłam tam połowę swojego serca i wiele drogich mi osób. W Warszawie bywam rzadko, częściej w Konstancinie.
    Życie w mieście ma swoje plusy i minusy, których mieliśmy okazję doświadczyć. Postanowiliśmy przenieść się na wieś, bo tu - jest pięknie. Cicho, spokojnie, czysto. Jest ogród, las i mniejsze kolejki w sklepach. Mniejsze korki w pobliskim małym miasteczku. Bardziej prawdopodobny własny dom - chcemy się budować - zamiast wynajmować mieszkanie za niebagatelne sumy... Wiem, z pracą nie jest tu najlepiej. Chociaż było. Było nawet dobrze - do momentu kryzysu....

    OdpowiedzUsuń
  5. Smutna ta notka. Jakże dobrze Cię rozumiem...
    ściskam
    c.Ela

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.