21 października 2009

j jak jazda...

- Ej, no czemu to nie jedzie...?!?!
- Bo zatrzesz sprzęgło!!!
- No, [piiiiiiiiii]
- Ej, biegu nie wrzuciłaś!!
- +_o``!! a, fakt! Ale wrzucałam... 
- Nie zaskoczyło Ci. Teraz się włączaj powoli.
- Nie. Jeszcze nie. są za blisko. ja potrzebuję czasu....... .... ... ..... ...o [piiiiiiii].., ja jadę! :)
- Noo, jedziesz, jedziesz ^.^
- Ale to dziwnie chodzi jakoś.... to nie był dobry pomysł. najpierw to powinnam była pojechać do Kościoła, a nie tam od razu z Żywca, Burgałowską zasuwać... No co mnie teraz wyprzedzasz, [piiiiiii]?!?!
- Spokojnie. Chcesz być niedzielnym kierowcą?
- co spokojnie? - te pedały są jakieś dziwne. Nawet nie mamy przylepionego listka klonu na szybie... zjeżdżaj, [piiiiii]..., z mojego pasa!! ej, tu w ogóle ten hamulec działa...?
- Spokojnie, działa.
- Pół metra trzeba go wciskać, żeby zadziałał... Wszyscy byli do spowiedzi...?
(...)

... powiem Wam, że zdawanie egzaminu państwowego to jest NIC w porównaniu z jazdą naszym, zasłużonym już wielce samochodem. Serio, serio...  I naprawdę bardzo przeklinam za kierownicą... v_v... Ale wszyscy dojechali zdrowi, samochód też cały, a hamulce jednak działają dobrze :)

2 komentarze:

  1. Fajnie się jechało jako pasażer:D Będziesz ćwiczyła i nie tylko do kościoła i będzie coraz lepiej;) a później będzie motor:D:* pamiętasz światła awaryjne;):D:D

    OdpowiedzUsuń
  2. pamiętam :D awaryjne były the best!! :-D

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.