19 października 2009

inspiracja

Jest u Słowackiego porównanie, które odsłoniło mi dziś pewne znaczenie, gdy w celach "korepetycyjnych" na nowo zgłębiałam Hymn [***...Smutno mi, Boże!...].

 Jako na matki odejście się żali
 Mała dziecina, tak ja płaczu bliski,
 Patrząc na słońce, co mi rzuca z fali
 Ostatnie błyski...
 Choć wiem, że jutro błyśnie nowe zorze,
 Smutno mi, Boże!

To rozstanie jest jak zachód słońca. Tak samo nieuchronne, tak samo naturalne, tak samo konieczne - jak wschody i zachody słońca, jak upływ czasu. Tak: odchodzenie jest częścią życia. I częścią życia jest ból. Cierpienie. Tęsknota. Może i o tym wiemy - choć częściej tylko z słów. Jest jeszcze cenniejsza wiedza - ta, która płynie z doświadczenia.
I tylko ktoś naprawę wielki tworzy taką wizję świata, która potrafi ten cały ból przyjąć za naturalny i odnajduje sens w cienistej stronie życia.
Ja nie potrafię, ja się buntuję, złorzeczę, tracę wiarę, uciekam... Nie jestem jeszcze wielkim człowiekiem. Jestem zaledwie małym, niepokornym egoistą. Na razie układam swój świat ze słów. Godzę się na jego niedoskonałości, ale każde zderzenie z nimi szybko i gwałtownie burzy moje układanki. Wciąż jestem zbyt małym człowiekiem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.