7 marca 2006

Raczej polonistycznie :)

"Gdy będziecie na Marsie i usłyszycie takie wyrazy jak Piotr i dziad, to wiedzcie, że to są nasze polskie wyrazy, z naszą jedynie polską, specyficzną cechą, czyli z przegłosem lechickim!! To jest niesamowite!!" - takie teksty euforycznego podziwu wykrzykiwał nam dziś Pan prof. Z. na historii języka przy co drugiej polskiej nazwie własnej, bądź osobowej wystękanej przez ofiarę, na którą padło czytanie Bulli Gnieźnieńskiej w oryginalnym jej zapisie... Boki zrywaliśmy z Hanką i Damianem w ostatniej ławce:) Tak dzielnie wczoraj przygotowywałam referat, a Pani Sz. się rozchorowała i nic z moich popisów... A Pana W. to tylko kochać:)) Jak ja uwielbiam te jego dyskusje:) W pierwszej ławce na literaturze pozytywizmu i Młodej Polski siedzą sobie dwie cudowne Oleńki (pozdrawiam Cię, Oleńko:-) i nieśmiało próbują włączać do rozmowy (monologu pana profesora?:) I tak: "Dlaczego państwo potwornie się nudzili, podczas czytania Próchna? :-D I pytanie pedagogiczne: Ile osób przeczytało Próchno?:-)) (...) Ja Was pozabijam :))" 

W Próchnie podobał mi się ten wykrzyknik: -Kawiarni! ^_^ Pan profesor ma rację - bardzo to nam bliskie siedzenie po kawiarniach, tudzież pubach i narzekanie na życie, co też zrobiłyśmy po zajęciach z Renatą ^_^ Taka epoka... W średniowieczu się modliło, w baroku wyczekiwało śmierci, w romantyzmie - żyło gwałtownie i z pasją, a Młoda Polska to kawiarnie i upajanie się klimatem miasta, będącego sercem Polski Młodej ;-P. Wygłupiam się, ale naprawdę tak mam, że jak się zagłębiam w jakiejś epoce, to tak nasiąkam tą literaturą i jej atmosferą, mimowolnie i podświadomie. A może to nie wina baroku, tylko po prostu człowiek myśli już tylko o śmierci, jak ma się uczyć do egzaminu poprawkowego ze staropolskiej...


....^_^ Wiersz dla H.:

A słowo z ciemności wyjawione było gruszka
Krążyłem dokoła niego podskakując to próbując skrzydełek.
Ale kiedy już-już piłem z niego słodycz oddaliło się.
Więc ja do cukrówki - wtedy kąt ogrodu,
złuszczona biała farba drewnianych okiennic,
krzak dereniu i szelest przeminionych ludzi.
Więc ja do sapieżanki - wtedy zaraz pole
za tym, nie innym, płotem, ruczaj, okolica.
Więc ja do ulęgałki, do bery i do bergamoty.
Na nic. Między mną i gruszką ekwipaże, kraje,
I tak już będę żyć, zaczarowany.

 
(Czesław Miłosz, Po ziemi naszej)
                   ... ^_^...

Tak sobie wczoraj ten referat robię, a tu taki wiersz :-) A ten dzień dzisiejszy cieplejszy dzięki Tobie, H. Strasznie przemarzłam. Gdyby nie wiatr... - a ma tak jeszcze powiać. Byle do ślubu Krzysztofa i Julii zrobiło się ciepło ^_--.


4 komentarze:

  1. hej Oleńko, to ja twoja CUDOWNA współlokatorka z pozytywizmu.Dzieki bardzo,że nie opisałaś tego jak rozpaczliwie próbowałam znależc, w moich skromnych notatkach, odpowiedzi na pytania Naszego kochanego Pana Włodarczyka.Obiecuje Ci,że przygotuje sie na nastepne zajęcia a tymczesem napisz kiedy Twój koncert!!!!!OBIECAŁAŚ:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam Cię Olu, moja wierna czytelniczko i komentatorko nawet czasem ^_^ No i przede wszystkim - współlokatorko na poniedziałkowych zajęciach:) Koncert powiadasz... Wiec: jeżeli wszystko będzie dobrze, jeśli plany nie ulegną zmianie, nie stracę głosu, dożyję itd... to koncert się odbędzie 18 marca - sobota, w pubie Rutyna - jak zawsze...:) Nie bój się, dam Ci jeszcze znać:-)
    Pozdrawiam...;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~wiosenna gruszka= wruszka16 kwietnia 2010 23:06

    I jak tu milczeć? - innymi słowy : człowiek , który nie skomentowałby takiego wpisu, nie może nazywać się człowiekiem (tylko gruszką :). Z natury zasuszona przez chwilowe aczkolwiek częste nasilenie egoizmu (łuuu-stan nieprzyjemny-ale to nie mija wina, tatuś też taki jest) - lubię, kiedy komuś dzięki mnie jest cieplej. Skąd w ogóle bierze się ciepło między ludźmi? Inaczej: Dlaczego niektórym nie da się go dać, bo samemu się nie chce , bo ci inni sie wzbraniająno i klapa- nie da się. C-I-E-P-Ł-O samo w sobie nie ma nic chyba do gadania. A jest najbardziej oczekiwanym zjawiskiwm w okolicach marca. Przyznaj Olu - dziwne!!! Upragnione, podzielne, miłe, czasem trudne do urodzenia :) no tak ...... pewnie tylko pan Zajda wie, skąd sie wzięło ciepło i dlaczego w najpiękniejszym, o najciekawszej historii (z furą przegłosów i pamiątek po jerach) języku brzmi ono tak...ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Prasłowiańskie t przed samogłoską przednią i przeszło nam w XVII wieku w "ć" no i l nam stwardniało... no i jest ciepło ^^
    Jesteś 50 osobą komentującą na moim blogu i z tej okazji dostaniesz cukierka albo gruszkę :)
    Dziękuje, uściskam Cię zaraz...:))

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.