I będę śpiewać - zawsze, choć zawsze jest oderwane od rzeczywistości i zupełnie niczego nie ogarnia ani nie wyraża, ale to tylko niedoskonałość ludzkiego języka. Właściwie to nie wiem, jak mam to wszystko opisać, co we mnie jeszcze siedzi i najchętniej bym to zaśpiewała:) Koncert był cudowny. Dziękuję Wan, kochani, za tę atmosferę, która mi towarzyszyła. Za wspólne piosenki, za Wasze narzekania nad piwskiem, wińskiem, za gwar i ciszę, za oklaski i komentarze, za kawalerską fantazję (jeszcze:)) i szczęk szkła podczas toastów! Dziękuję, panie Akustyku, za cudowną akustykę, wspólne wykonanie rutynowych hiciorów :P (jeszcze dziś w Kościele mnie na Lipkę brało:))), dzięki, Danielu, za Epitafium..., Sen Katarzyny i Naszą klasę, Jarku - za lampkę wina podaną w stylu ala James Bond :-D, wszystkim przybyłym gościom, no i przede wszystkim Tobie, Dominiczku:) - za zaśpiewanie z siostrą:) Naprawdę, wizyta mojej Mamy, Cioci, Wujka i braciszków była dla mnie wielką radością. Takie spotkanie dwóch światków, albo dwóch przestrzeni... Doprawdy, trudno to wytłumaczyć w domu, czym jest dla mnie Rutyna:) To teraz już wiedzą:) I jeszcze mnie akceptują:))) Jesteście kochani :*
mnie niestety nie było, bo musiałam zostać z siostrą w domu, ale myślami i tak byłam z wami
OdpowiedzUsuńJa za to byłam i było cudownie, niesamowita atmosfera i przesympatyczni ludzie. I miło było usłyszeć brata jak go Olu w śpiewaniu wyćwiczyłaś;) I nie Tobie trzeba dziękować za to że przyszliśmy a nam za to że tak pięknie dla nas zaśpiewałaś - więc dziękuję :) i mam nadzieję że jeszcze będzie okazja nie raz Cię posłuchać ;)
OdpowiedzUsuń