10 kwietnia 2006

W taki wieczór daw lata temu...

W taki wieczór dwa lata temu zachwycałam się Krzykiem Jacka Kaczmarskiego. Piosenki z tej płyty zawsze były mi dalsze niż inne, a w ten właśnie wieczór nie wiadomo czemu tak mocno się w nie wsłuchałam. Przesłuchiwałam wtedy wszystkiego, z dziwnym uczuciem. Niesamowicie chłonęłam teksty. Takie wielkie nienasycenie. Może zwyczajny głód poezji - czasami tak bywa, gdy długo nie ma kontaktu z czymś ulubionym.

Nazajutrz dowiedziałam się o śmierci Kaczmarskiego.

Nie sposób opisać, ile zawdzięczam jego twórczości. Ci, którzy bywali na moich koncertach,  zrozumieją, jak wiele znaczą dla mnie Jego wiersze. Znaczą coraz więcej. Jeszcze tyle przede mną do poznania...

Na ciemnym tle nieba wypalam ślad jasny,
Mój ślad - już ostatni, przelotny, lecz własny (...)

W taki  wieczór dwa lata temu zgasło Twoje życie.  Spalałeś się na każdym koncercie. O to przecież chodzi, by się spalać, gdy się śpiewa - i nie ma innego wyjścia. To dlatego ten Ślad, jaki wypaliłeś nam w duszach, był Twoim własnym.

I spadam kometą, chwilowym płomieniem
Być może spełniając tym czyjeś marzenie
   I lecę, wśród cisz -
   Ja - żar - drążę ziąb
   I wszystko mknie wzwyż,
   A ja - w głąb.


Kiedy usłyszałam Lot Ikara po raz pierwszy - po prostu leciałam wraz z nim i razem z nim spadałam. W jednym momencie wyrosły mi skrzydła (...ojciec zmajstrował:). Pokonywałam nimi każde przestrzenie. Zawsze robi na mnie wrażenie walka, która toczy się w tej piosence do ostatka. Może nie walka, ale ... dostrzeżenie jej sensu... Bo przecież koniec jest nieunikniony, bo dopala się już jego życie, bo spada. I nikogo nie ominie ta siła ciężkości.
Tak, płomień Twojego życia był bardzo krótki. Ale spełniłeś nim wiele moich marzeń albo jedno wielkie. I spadłeś nam w głąb dusz. Nie polecisz wśród cisz, bo pozostawiłeś nam Muzykę. A ona nigdy nie pozwala całkowicie odejść. 


Muzyka -
zaprzeczenie śmierci

[ Z. Zamachowski ]


W taki sam wieczór dwa lata temu zachwycałam się Krzykiem... Dziś te wiersze były zupełnie inne: bogatsze w moje dwa lata życia. W moją naukę gry na gitarze,  w moje interpretacje Jego piosenek, w koncerty... Dzisiaj w tych piosenkach było wiele Ciebie, Przyjacielu. Ale to chyba normalne - nie spotkałam w życiu jeszcze nikogo, kto by tak doskonale potrafił odtworzyć ich wierność - tę wierność techniczną. Bo przecież oboje wiemy, że to są Twoje utwory, Twoje własne - przemyślane, przeczute, wykrzyczane - wypalone. Tak naprawdę to chyba Ty nauczyłeś mnie, że śpiewu poezji nie można naśladować i odtwarzać. I pokazałeś  jak się spalać. Technika także jest ważna, choć służy tylko jako środek do celu. Czeka mnie jeszcze wiele progów na mojej gitarze, wiele sposobów układania palców i technik uderzeń w struny. W ten wieczór szczególnych wspomnień chcę Ci za wszystko podziękować, D.

Dziękuję.


Chyba musiało być tak górnolotnie... 
Czasami musi. A z wieczora zrobiła się nam noc.




1 komentarz:

  1. Witaj:-) Mi też Twoje miejsce wydaje się bliskie... Ten wiersz H. Poświatowskiej... uwielbiam. Jeszcze bardziej kocham muzykę, najbardziej, chociaż przyznaję, że twórczość Jacka Kaczmarskiego nie jest mi zbyt dobrze znana. Chyba powinnam to nadrobić... Sa ludzie, którzy potrafią włożyć siebie w to co robią i to się potem czuje, nieważne, ze ich już nie ma. Ja też gram. Tyle, że na fortepianie. Pozdrawiam ciepło,

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.