5 kwietnia 2006

Pobudka o piątej rano i na dworzec z gitarą i plecakiem pełnym wiosennych kreacji. Lekki deszcz, przyjemny, orzeźwiający chłód. Ptaki rozśpiewane, miasto otulone chmurami, puste ulice - można śpiewać:-)). W miarę zbliżania się do celu deszcz zamienia się w ... śnieg. Zimno, mokro, brudno, szaro... A ja sobie wyobrażałam zielenie i błękity. Kpina po prostu:-), ja w wiosennym, lichym płaszczyku... Te nasze drogi ślemieńskie...chyba najbardziej dziurawe w całym powiecie :-) Brązowe kałuże, śnieg, śnieg, śnieg... 

Niespodziankę im zrobiłam:) Wiec mama i kawaaa, i gadanie aż do bólu mojego gardła, jak zwykle:-). Braciszkowie:-)) Mój pokój: ostoja spokoju i marzeń, Muzyki, zieleń ścian, przestrzeń, radosne rozpakowywanie bagażu, wykładanie, układanie, przekładanie płyt, książek... Basia Stępniak-Wilk: jakże stęskniłam się za tą płytą! Bezruch, odcięcie od wszystkiego, gdzieś daleko, jak na końcu świata. Trudno się stąd wydostać. Wiatr i chmury. Pola, pola, lasy... Śnieg. Łazanki...!!:-)) Ech...:)

2 komentarze:

  1. Tak... w kwietniu mamy zimę, chyba pozostawię ten fakt bez komentarza;)
    co cię Olu tak do domu wywiało z Krakowa i się nie pochwaliłaś że jedziesz - zazdroszczę :P a przede mną jeszcze trudne piątkowe przedpołudnie a potem już tylko miły weekend w Krakowie i także uciekam na kilka dni do domu, może w środę:)
    trzymaj się cieplutko w te chłodne dni :* i zajadaj łazankami bo tu nie będzie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Już niedługoo, Aniu:) Czasami lepiej wyjechać wcześniej, niż zamęczać się powoli. pozdrawiam i powodzeia w piątek!!!:-)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.