29 sierpnia 2010

urodzinowo :)

Jak minął weekend? Kreatywnie!!! Zwłaszcza w kuchni :) Już wiem, co zrobić, żeby biszkopt nie "siadał". I żeby kruche ciasteczka nie przywierały do brytfanki. Po wczorajszych sobotnich szaleństwach porządkowo-kuchennych czuję każdy mięsień, ale nic to! Cieszę się, że mogłam to wszystko przygotować i zorganizować. Dla Mareczka ;)
PS: Ta jedna świeczka na torcie raczej nie symbolizuje roczku :D





16 sierpnia 2010

j jak jazda (rozmowy filozoficzne z siostrą - kursantką)

- A jak samochód zacznie Ci się staczać i nie działają hamulce (ręczny też!), to co...?
- No to ... trzeba kierować patrząc do tyłu.

trendy w modzie - lato 2010 :)

14 sierpnia 2010

Dźwięki, którymi próbuję nazwać uczucia, są wciąż za małe. 
Choć brzmią tak wzniośle z pewnością nie staną na wysokości zadania. 

A chciałabym nimi opowiedzieć po prostu o tym, jak bardzo się cieszę, że Bóg postawił Cię na mojej drodze.
I jak bardzo ubogacasz mój świat.
Jak mnie obdarowujesz.

Jak wielkie znaczenie może mieć w naszym życiu inny człowiek. 
Jak obce dusze stają się sobie pokrewne.
Jak uświadamiamy sobie cuda w naszym życiu. 


ptasie mleczko

W takie upały jak dziś - to tylko coś przyrządzane na zimno :o).

13 sierpnia 2010

kontekst

Gdy się leży pod łaskawym sierpniowym niebem wzdłuż Mlecznej Drogi, po prawej ma się Wielki Wóz, po lewej Pegaza, za sobą Wegę, nad sobą Kasjopeę, a przed sobą Perseusza, i gdy co jakiś czas meteory przecinają niebo jasną smugą, a ciszę nocy przerywają tylko chóry świerszczy - naprawdę inaczej brzmią słowa, że

Gwiazdy , których nigdy nie zobaczymy
Pył kosmiczny , wszystko czego nie rozumiemy
To co jawi nam ziemia
Rdzenie planet , światło gwiazd
To tylko mały epizod
Wielkich prawd

(...).

[*J. Kąkol*]

12 sierpnia 2010

notka inspirowana dzisiejszym spotkaniem... :)

Siedem lat? Sporo czasu. Ludzie się zmieniają w ciągu tylu lat.

Nie. Już nie rysuję. Bardzo rzadko. Choć z tamtych czasów pozostała mi całkiem dobra mangowa kreska. Ale brak cierpliwości i chęci. I samozaparcia. 
Śpiewam. Śpiewałam. W sumie to nie mam już gdzie śpiewać. Moje papugi lubią, jak śpiewam. Ćwirka zawsze się do mnie dołącza. Na drugim roku studiów nauczyłam się grać na gitarze. Pasja ocaliła mnie od śmierci. Od potężnej depresji. Doświadczyłam wtedy w swoim życiu pięknej metafory Rilkego: "śpiew to istnienie" i tezy Zbyszka Zamachowskiego: "muzyka - zaprzeczenie śmierci". Dawałam świetne koncerty w akademiku.  Na trzecim roku wygrałam taki amatorski przegląd piosenki poetyckiej i w czasie najtrudniejszej w moim życiu sesji zimowej zamiast się uczyć - koncertowałam w jednym z krakowskich pubów... 
Właściwie zawsze potrafiłam przedłożyć moje pasje nad studia. I spotykać się z bliskimi mi ludźmi.
Tak. Nadal boję się pająków i jak nie mam w zasięgu ręki odkurzacza, a wiem, że są szybkie i mi  zwieją - uśmiercam je dezodorantem.
Nie. W stosunku do świata i ludzi nie jestem już tak naiwna i tak szczera jak wtedy. Rzeczywistość zraniła mnie już dostatecznie, aby zacząć się w końcu zbroić. Potrafię w sekundzie skonstruować doskonałe kłamstwo i przybrać całkiem obcą mi pozę.  Często  odgrywam szczęśliwego i bogatego człowieka, choć wewnątrz czuję tylko rozpacz i pustkę.
Do wielu spraw tego świata zyskałam dystans. Ów dystans już nie pozwala  mi bez pomyślunku i rozwagi rzucać się w wir wydarzeń i życzliwe objęcia innych.  Na życzliwość innych trzeba uważać. Jestem ostrożna. Unikam patosu i sentymentalizmu. Są kiczowate. Krytycyzm to najlepsza broń przed kolejnymi rozczarowaniami. Nadzieję najlepiej zabić na początku, samodzielnie. Wtedy mniej boli.
Od tamtej chwili nie używam słowa "przyjaciel". Mam tylko dobrych znajomych. Na szczęście. 
Nadal piszę. To mój nałóg. Tylko z opasłych kalendarzy przeniosłam się do sieci.
Wciąż boję się jeździć samochodem. Zrobienie prawa jazdy tylko upewniło mnie w tym, że nie powinnam była go robić.
I dalej uwielbiam Pana Wołodyjowskiego.

Nie masz pojęcia, jak się cieszę, że Cię spotkałam. I że nadal po tych siedmiu latach zmian - wciąż się rozumiemy.

7 sierpnia 2010

:)

- Wybierasz się gdzieś w wakacje?
- Tak. Do biblioteki.

^^

4 sierpnia 2010

Tekst Marka, gdy coś przymierzam i mi się podoba, i najprawdopodobniej to kupię:
"-Dobrze się zastanów, czy jest Ci to potrzebne." :)

Powalający! :) (jak uzasadnić potrzebę kupna dwudziestej ósmej bluzki...?)
Kryterium potrzeby wzbudza bowiem pewną refleksję w momencie posiadania już mocno przepełnionej szafy. Niestety - często na korzyść kupna. W sumie to - gdy się dobrze zastanowić - kolejny sweterek, spódniczka, płaszczyk, bluzeczka i buty zawsze się kiedyś przydadzą :)).

3 sierpnia 2010

"pachnie cynamon na mojej wyspie..." (kto wie, z czego to...?:)

Szarlotka z jabłkami od dziadka z Jedlni. Objechały z nami Radom i Warszawę. Na kruchym cieście. I rooibos truskawkowy od Renaty. W sam raz na ten deszcz, który nadciągnął po południu. Plus jakiś dobry film, który Marek na pewno odnajdzie gdzieś na dysku. Albo książka - aktualnie Murakami... 
Wiem - jestem monotonna. Lubię umilać sobie życie. A nawet powiem Wam - muszę umilać sobie życie. Jeśli nie oderwę się od swoich zmartwień - zwariuję. Czuję, że szala zaczyna się przechylać w stronę smutku - więc działam, póki mam na to siłę. Dziś pasuje do mnie zdanie, które znalazłam w opisie znajomej na gadu-gadu: "Uśmiech nie zawsze wyraża radość - czasem ukrywa największy ból". 


2 sierpnia 2010

Rusałka admirał



Admirały są dzikie. A przynajmniej te, które fruwają koło mojego domu. Może sceneria muru i schodka jest dość ascetyczna, ale to i tak dobra sceneria w porównaniu z inną, którą zaproponował model - wcześniej dosiadł kupy Rudka...