Udało się, udało. Po dwóch godzinach snu heroicznie wstałam i pobiegłam na Radziwiłłowską, by zasiąść w owych słynnych krzesłach zaprojektowanych przez Wyspiańskiego - w sali Towarzystwa Lekarskiego, ale może nie tyle, żeby zasiąść, bo to strasznie niewygodne, ale żeby wysłuchać referatów (to było Sympozjum Naukowe z cyklu "Ból i cierpienie".) Organizm domagał się swoich praw i pierwsza sesja była trudna do przebrnięcia. Po przerwie było już dobrze. Warto było wysłuchać. Spotkałam panią Basię i Krysię:). Nie chciało mi się czekać na trzecia sesję trzy godziny, więc się tłumaczę, że już sobie idę:
Myślę sobie, argument mam że hej!:
-Bo ja spałam dziś tylko dwie godziny!!!
Pani Basia: - Ja też!!
No i nie przebijesz pani Basi:)
No bo to tak jest. Wczoraj miałam tylko porozmawiać z Markiem, no właściwie to miałam szkolenie:), a tu przyszedł Mateusz, do akcji wkroczyły moje ukochane sąsiadki, Honorata poczęstowała nas potrawką rybną, potem akcja przeniosła się do ich pokoju, potem wino, gitara i tak zleciało do czwartej, a tu o 7:00 trzeba wstać!! Najlepsze są spontaniczne imprezy:). Akademik.....
Przyszłam, zjadłam obiad (Honorata - niech żyje!! Taki pyszny! Cudowne sąsiadki maaam!!), objął mnie sen kamienny, twardy, nieprzespany... I przespałam sesję trzecią, no trudno.
Mój referat czwartkowy - wiele z niego nie zrozumiano, ja zresztą też niewiele. Tak sobie a muzom językoznawczym, ewentualnie sobie a pani dr K..
Wtorkowa schola - no cóż, nie wszystko musi człowiekowi się od razu udawać. Skoro jednak twierdzicie, że było dobrze i pomożecie - to jestem na tak. Przepraszam Was za moje zwątpienie - w końcu jako szef (choć jaki tam ze mnie szef) - to ja powinnam wspierać Was.
Dziękuję, że byliście!!! I zapraszam na raz następny. Nigdy nie kierowałam grupą śpiewającą, zazwyczaj martwiłam się tylko o siebie - a to jest dużo prostsze.
Fajna była ta nasza spontaniczność ["co teraz, co teraz??, jaka tonacja?"] chowanie sie za gitarą ze śmiechu:)) Zapomniałam, dla kogo śpiewamy, w tym całym zamieszaniu!!
Mam plany na dzisiaj/jutro: przebrnąć przez wykłady pana G., wybrać wiersz do interpretacji. Jutro: czytelnia!
Specjalne podziękowania dla Magdy M., co pomogła mi w odnalezieniu i udostępnieniu przeglądarki:) - moja się zbuntowała, co ja bym zrobiła ze swoim uzależnieniem od Internetu! Cudowne współlokatorki maaam!!:))
A mama dzwoniła, do cioci przyjechała Basia z Michasiem, takim słodkim jedenastomiesięcznym bobasem, buuuuu, a mnie tam nie ma! Kiedy ja tam znowu będę, no kiedy, moi mali bracia znowu urosną:( Ale i tak pójdziemy na nasze polany leśne!
Wiosennie jest - i niech tak już zostanie.
Myślę sobie, argument mam że hej!:
-Bo ja spałam dziś tylko dwie godziny!!!
Pani Basia: - Ja też!!
No i nie przebijesz pani Basi:)
No bo to tak jest. Wczoraj miałam tylko porozmawiać z Markiem, no właściwie to miałam szkolenie:), a tu przyszedł Mateusz, do akcji wkroczyły moje ukochane sąsiadki, Honorata poczęstowała nas potrawką rybną, potem akcja przeniosła się do ich pokoju, potem wino, gitara i tak zleciało do czwartej, a tu o 7:00 trzeba wstać!! Najlepsze są spontaniczne imprezy:). Akademik.....
Przyszłam, zjadłam obiad (Honorata - niech żyje!! Taki pyszny! Cudowne sąsiadki maaam!!), objął mnie sen kamienny, twardy, nieprzespany... I przespałam sesję trzecią, no trudno.
Mój referat czwartkowy - wiele z niego nie zrozumiano, ja zresztą też niewiele. Tak sobie a muzom językoznawczym, ewentualnie sobie a pani dr K..
Wtorkowa schola - no cóż, nie wszystko musi człowiekowi się od razu udawać. Skoro jednak twierdzicie, że było dobrze i pomożecie - to jestem na tak. Przepraszam Was za moje zwątpienie - w końcu jako szef (choć jaki tam ze mnie szef) - to ja powinnam wspierać Was.
Dziękuję, że byliście!!! I zapraszam na raz następny. Nigdy nie kierowałam grupą śpiewającą, zazwyczaj martwiłam się tylko o siebie - a to jest dużo prostsze.
Fajna była ta nasza spontaniczność ["co teraz, co teraz??, jaka tonacja?"] chowanie sie za gitarą ze śmiechu:)) Zapomniałam, dla kogo śpiewamy, w tym całym zamieszaniu!!
Mam plany na dzisiaj/jutro: przebrnąć przez wykłady pana G., wybrać wiersz do interpretacji. Jutro: czytelnia!
Specjalne podziękowania dla Magdy M., co pomogła mi w odnalezieniu i udostępnieniu przeglądarki:) - moja się zbuntowała, co ja bym zrobiła ze swoim uzależnieniem od Internetu! Cudowne współlokatorki maaam!!:))
A mama dzwoniła, do cioci przyjechała Basia z Michasiem, takim słodkim jedenastomiesięcznym bobasem, buuuuu, a mnie tam nie ma! Kiedy ja tam znowu będę, no kiedy, moi mali bracia znowu urosną:( Ale i tak pójdziemy na nasze polany leśne!
Wiosennie jest - i niech tak już zostanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.