23 października 2006

Znalezione w starym kalendarzu

Młodość jest tak męczącym igrzyskiem rozpaczliwych gonitw ponad siły - za rozkoszą, za cierpieniem, za głębiami znaczeń, wreszcie za pieniędzmi, których zawsze w pewnej chwili mało (...), że chwile bezczynnego relaksu wydają się niemal przestępstwem, chorobą albo kapitulacją. Potem, kiedy człowiek dorasta, patrzy wstecz jakby ze wstydem - ależ szukałem! I wmawia sobie, że to był piękny czas. Nie jest to piękny czas, ale miniony, a to nie to samo. To czas szarpaniny i obijania głów o twarde przedmioty, czas bolesnego rzeźbienia w glinie własnej osoby, bez lustra, bez przestrzeni, w której można się cofnąć i spojrzeć z daleka na efekt. W dodatku ktoś bezustannie przykazuje, żeby i to, i owo przylepić albo obłupić w bezinteresownym natchnieniu kształtowania innych. Na podobieństwo swojej małej, złośliwej, zagubionej duszy.

[Jacek Kaczmarski, Autoportret z kanalią]


Kompletuję kolejne albumy Jacka (dzięki, Reniu:*). Słucham, czy raczej próbuję słuchać, bo sprzęt mam żaden i aż grzech tak słuchać byle jak. Ta twórczość jest niesamowita i chyba żaden poeta nie wniósł w moje życie tyle głębi i prawdy - choć zapewne są lepsi, których po prostu nie znam, i mój wybór jest subiektywny. Prawda, bo liczy się tez sposób w jaki Jacek to robi właśnie - liczy się muzyka, w której wybrzmiewają słowa, choć jest subtelna, skąpa, zredukowana... Liczą się emocje, które nią wyraża, ekspresja tam ukryta.

Kiedy słucham Rozmowy - wzruszam się. Wiem, że Jacek pozostawił nam swoją poezję, ale jakże mi brakuje świadomości, że nie ma go już z nami...... Choć to dwa lata już...

[A ten długi cytat - kiedyś przepisałam, natknęłam się ostatnio i taki prawdziwy się wydał, prawdziwszy z pewnością, niż gdy czytałam Autoportret... kilka lat temu... ]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.