19 października 2006

No jakżesz nie ponarzekać, no!!!

Ogólny bałagan i brak organizacji. Dni nie podpinane na ostatnie guziki, chaotyczne, zabiegane i męczące. Na dodatek chłodne. Chciałoby się je chwytać i być wierną piosence Osińskiej - ...i z każdego dnia wyciskać, co się daaaa, którą tak sobie nuciłam we wrześniowym zapale do studiowania, ale to one dają mi psycho-fizyczny wycisk.
Pokój jest za ciasny, palniki na piecu - powolne, poranki mroźne [pozdrawiam literkę P :)] - na przekór zawartości mojej szafy; komputer też chodzi powoli (nie po mojej woli ;-)), Audytorium Maximum jest na końcu Krupniczej, Aula Duża B (czy jak jej tam) - na końcu Grodzkiej i wcale nie jest taka duża - w każdym razie podłogę ma twardą (doznanie empiryczne), ludzie z filii UJ-tu są dziwni, obcy i jest ich za dużo, pieniędzy - za mało, indeksu jeszcze nie ma wcale (o legitymacji nie mówiąc...-.-) -> nie mogę zapisać się do bibliotek, za to kolejki wszędzie spore, moje gardło - chore, a zdolności menadżerskie - żadne, tzn. sprawa mojego koncertowania na razie zostaje odroczona do czasu wyjaśnienia (mam nadzieję, że takowe nastąpi).............  . .  .  .

Nie zauważyłam krakowskiej jesieni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.