Deszczowy, senny poniedziałek. Szara mgła spowija krajobraz. Wśród ćwierćkropli deszczu - ja. Uczę się przefruwać nad kałużami. Chce mi się śpiewać. Odłożyłam dziś każdą rzecz na swoje miejsce i ustawiłam nową playlistę w Winampie. W taką pogodę trzeba słuchać Basi i jej ciepłego głosu. Jej pogodnych tekstów, jakie rozbrzmiewają między jasnymi dźwiękami pianina.
Mam do siebie żal, bo nie poradziłam sobie w mojej pierwszej pracy tak, jak trzeba było sobie poradzić. Nie tak, jak zakładałam. I gryzie mnie ten żal. Ale nie poddaję się, a pilnie uczę na błędach.
...i mimo wszystko - jakoś mi lekko. Jakżeż pięknie jest istnieć i móc doświadczać - także tego, co złe, także porażek, pomyłek, błędów. Mierzyć się z rzeczywistością... Iść za marzeniem - tak bez końca...
Mam do siebie żal, bo nie poradziłam sobie w mojej pierwszej pracy tak, jak trzeba było sobie poradzić. Nie tak, jak zakładałam. I gryzie mnie ten żal. Ale nie poddaję się, a pilnie uczę na błędach.
...i mimo wszystko - jakoś mi lekko. Jakżeż pięknie jest istnieć i móc doświadczać - także tego, co złe, także porażek, pomyłek, błędów. Mierzyć się z rzeczywistością... Iść za marzeniem - tak bez końca...
Trudno mi zebrać myśli i napisać coś sensownego...
OdpowiedzUsuńpo prostu pozdrawiam...
p.s. Nowy domownik jak najbardziej cudowny ;)