23 września 2009

Z wrześniowego ogrodu

W tym roku nadeszła niepostrzeżenie i łagodnie. Jej słońce jest bardzo ciepłe, choć teraz chowa się za szarogranatowymi chmurami, które pachną deszczem. Siedzę oparta o nagrzany mur i obserwuję, jak cicho wkrada się w krajobraz. Zieleń drzew jest ciemna, matowa, sucha. Promienie słońca z coraz większą łatwością wkradają się w przestrzeń mojego lasu. Ogród kwitnie wszystkimi barwami lata. Zniszczony po majowych burzach i gradobiciach, teraz dopiero czuje: oto nadszedł jego czas. Siedzę oparta o nagrzany mur, na nagrzanych schodach z laptopem na kolanach i piszę. Tak: mam nowy, szybki, piękny laptop, który mogę wziąć do ogrodu, położyć na kolanach i pisać. Bez żadnych kabli i kabelków. Na dodatek wyłapuje mi Internet! To dla mnie niepojęte  po wieloletniej pracy na innych, mniej doskonalszych sprzętach. Więc piszę, wygrzewając się w słońcu jesieni. Dookoła fruwają pszczoły, trzmiele i motyle. Ile ich teraz jest! Obok moje nieznośne papugi. Strasznie na mnie wrzeszczą: domagają się kłosków do zjedzenia. Ale trawa przestała już być na tyle łaskawa, żeby wydawać nasiona. A liśćmi pogardzają. Rozpuściłam je. (Co powiedzą w zimie...?).
Żadna ze szkół się do mnie nie odezwała. Ciiiiisza. Już nawet przestałam chodzić i pytać. Po co - żeby za każdym razem usłyszeć to samo... Nie mam już na to siły, w każdym razie nie teraz. (Nigdy nie miałam na to siły...!) Grzecznie przestałam czekać. Jest mi z tym bardzo ciężko, ale przed ludźmi udaję, że zupełnie przestałam się tym przejmować. Może tylko po to, żeby przekonać do tego samą siebie. Chyba skończyłam jakąś nieodpowiednią uczelnię. Powinnam teraz być w szkole. Ale siedzę na schodach oparta o ciepły mur, wśród motyli i świerszczy. Opatulona szalikiem, bo moje gardło jeszcze raz udowadnia mi, jak wyjątkowo jest wrażliwe na chłód jesiennych wieczorów... I wypisuję siebie - jak od... wielu lat? Od ilu lat piszę pamiętniki? Chyba od zawsze. Odkąd nauczyłam się pisać. Od zawsze tkwi we mnie ta ogromna potrzeba utrwalenia, pozostawienia śladu: po wydarzeniach, uczuciach, ludziach. Ale nie od zawsze tak samo. Gdy patrzę na swoje pierwsze notki na tym blogu, to mam ochotę je czym prędzej skasować. Są głupie, naiwne, egzaltowane, płytkie, napuszone. Paskudna stylistyka. I błędy ortograficzne, i literówki!! Tyle się zmieniło: mój styl pisania i pomysł, na wyrażenie siebie. To chyba dobrze. Ale pewne rzeczy na zawsze pozostaną niezmienne... Ślady po ludziach: ostatnio polubiłam pewnego człowieka. Zostałam przez niego oswojona. Tylko on chyba nie zdaje sobie z tego sprawy albo po prostu jest kompletnie nieodpowiedzialny za to, co oswoił. Najprawdopodobniej jednak nie zdaje sobie sprawy. Teraz godzę się z myślą, że wkrótce zniknie z mojego życia, jak wielu innych ludzi, którzy mnie kiedyś oswoili i pozostawili z mniejszą lub większą pustką. Jak bardzo brakuje mi tutaj moich przyjaciół. Przyjaciół - ostatnio coraz mniej boję się tego słowa.
Napisałam swoje zaległe prace zaliczeniowe, teraz podróżuję do Krakowa po wpisy do indeksu. Zbliża się ostatni semestr, z którego nie jestem zadowolona. Zrobili nam zajęcia co dwa tygodnie, za to od rana do wieczora (do 19:30). Nie mam tak późno autobusów, więc ostatnie wykłady będę wiecznie opuszczać. Dojechać samochodem...? Nie. Na jazdach - zamiast lepiej, jest ze mną gorzej. Jest jakiś lęk, bariera nie do pokonania. Musiałabym jeździć tak chyba przez dwa lata, żeby się jej pozbyć. Nigdy nie zdam tego egzaminu. A już na pewno nie za tydzień.
Późnymi wieczorami i wczesnymi porankami zaczytuję się w Majgull Axelsson (literatura szwedzka). Jest niesamowita. Magiczna - i prawdziwa. Prawdziwa aż do bólu. Niekiedy jest jak lustro. Już wiem, że chcę przeczytać wszystko, co napisała. Czasem przypomina mi Olgę Tokarczuk.
Znów zaczęłam uciekać w książki. Zadziwiające, jak wiele o mnie mówią...
Cóż. Rozpisałam się. Dokładnie tak, jak lubię. O wszystkim i o niczym.




















2 komentarze:

  1. Świeżo zafascynowany czytelnik24 marca 2010 23:52

    Piękne jest to, ci piszesz... Te wszystkie obrazy, skojarzenia i ckliwość. Zastanów się, może powinnaś to opublikować? Poślij jakieś małe opowiadanie do pisma kobiecego albo do Cogito, albo Victora. Życzę natchnienia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzisz Tucka jak ludzie Cię chwalą? Może rzeczywiście powinnaś napisać :) :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.