29 września 2009

e jak egzamin :)

- I jak...?
- Myślę, panie instruktorze, że nasze drogi powoli się rozchodzą... Powiedziałabym wręcz, że rozjeżdżają ^^. Podwyższyłam Wam dziś zdawalność. Nie wiem, jakim cudem, ale - cudem.

29.09.2009 - Oleńka zdała egzamin państwowy. Za pierwszym razem. Czuję się, jakbym wygrała w totolotka. Niemożliwe stało się możliwe. Nie mogę się nadziwić i pojąć. Ale wiecie co...? Będzie mi trochę brakować tego wszystkiego. Kawał czasu. Bo fajnie było być kursantką :)

28 września 2009

j jak jazda

"Wiesz, może po stylu mojej jazdy tego nie widać, ale ja naprawdę jestem perfekcjonistką."

26 września 2009

Smażone zielone pomidory

Tak: jedna osoba napotkana przypadkowo w codziennej szarości może sprawić, że Twoje życie nabierze w końcu kolorów życia. Bo na przemiany nigdy nie jest za późno. Po ziemi stąpają Anioły. Gdy Bóg zamyka jedne drzwi - otwiera drugie. I stwarza ziarenko piasku w ostrydze. I nie warto przejmować się opiniami innych. A śmierć chyba nie jest taka straszna, jaką się wydaje. Być może straszniejsze jest prowadzenie samochodu w godzinach szczytu. A życie - jest Opowieścią. Piękną opowieścią. 

25 września 2009

co nas uszczęśliwia

w tym deszczowym dniu, którego czas wypełniałam mozolnym wysiłkiem, żeby nie rozpaść się na kawałki i nie pogubić ich (tudzież: by pachołki na placu manewrowym nie rozpadły się i nie poturlały hen, hen...) - jak wielkim pocieszeniem był dla mnie fakt, że w miejskiej bibliotece odnalazłam WSZYSTKIE książki Majgull Axelsson i Małą Ikar Helen Oyeyemi, i mogłam je wszystkie zabrać do domu... ^^
I jeszcze zobaczyłam wieeelki baner ze znajomą twarzą i napisem "poezja śpiewana - Kąkol i przyjaciele, zapraszamy w każdy piątkowy wieczór". 
A jednak Żywiec potrafi być fajnym miastem :)
I jeszcze jakiś "świeżo zafascynowany czytelnik" napisał miły komentarz ;)...
I mąż nie stracił do mnie cierpliwości, kiedy te pachołki musiał wciąż ustawiać i ustawiać ("bo nasz samochód jest za długi do tunelu!!!") ...:).

23 września 2009

Z wrześniowego ogrodu

W tym roku nadeszła niepostrzeżenie i łagodnie. Jej słońce jest bardzo ciepłe, choć teraz chowa się za szarogranatowymi chmurami, które pachną deszczem. Siedzę oparta o nagrzany mur i obserwuję, jak cicho wkrada się w krajobraz. Zieleń drzew jest ciemna, matowa, sucha. Promienie słońca z coraz większą łatwością wkradają się w przestrzeń mojego lasu. Ogród kwitnie wszystkimi barwami lata. Zniszczony po majowych burzach i gradobiciach, teraz dopiero czuje: oto nadszedł jego czas. Siedzę oparta o nagrzany mur, na nagrzanych schodach z laptopem na kolanach i piszę. Tak: mam nowy, szybki, piękny laptop, który mogę wziąć do ogrodu, położyć na kolanach i pisać. Bez żadnych kabli i kabelków. Na dodatek wyłapuje mi Internet! To dla mnie niepojęte  po wieloletniej pracy na innych, mniej doskonalszych sprzętach. Więc piszę, wygrzewając się w słońcu jesieni. Dookoła fruwają pszczoły, trzmiele i motyle. Ile ich teraz jest! Obok moje nieznośne papugi. Strasznie na mnie wrzeszczą: domagają się kłosków do zjedzenia. Ale trawa przestała już być na tyle łaskawa, żeby wydawać nasiona. A liśćmi pogardzają. Rozpuściłam je. (Co powiedzą w zimie...?).
Żadna ze szkół się do mnie nie odezwała. Ciiiiisza. Już nawet przestałam chodzić i pytać. Po co - żeby za każdym razem usłyszeć to samo... Nie mam już na to siły, w każdym razie nie teraz. (Nigdy nie miałam na to siły...!) Grzecznie przestałam czekać. Jest mi z tym bardzo ciężko, ale przed ludźmi udaję, że zupełnie przestałam się tym przejmować. Może tylko po to, żeby przekonać do tego samą siebie. Chyba skończyłam jakąś nieodpowiednią uczelnię. Powinnam teraz być w szkole. Ale siedzę na schodach oparta o ciepły mur, wśród motyli i świerszczy. Opatulona szalikiem, bo moje gardło jeszcze raz udowadnia mi, jak wyjątkowo jest wrażliwe na chłód jesiennych wieczorów... I wypisuję siebie - jak od... wielu lat? Od ilu lat piszę pamiętniki? Chyba od zawsze. Odkąd nauczyłam się pisać. Od zawsze tkwi we mnie ta ogromna potrzeba utrwalenia, pozostawienia śladu: po wydarzeniach, uczuciach, ludziach. Ale nie od zawsze tak samo. Gdy patrzę na swoje pierwsze notki na tym blogu, to mam ochotę je czym prędzej skasować. Są głupie, naiwne, egzaltowane, płytkie, napuszone. Paskudna stylistyka. I błędy ortograficzne, i literówki!! Tyle się zmieniło: mój styl pisania i pomysł, na wyrażenie siebie. To chyba dobrze. Ale pewne rzeczy na zawsze pozostaną niezmienne... Ślady po ludziach: ostatnio polubiłam pewnego człowieka. Zostałam przez niego oswojona. Tylko on chyba nie zdaje sobie z tego sprawy albo po prostu jest kompletnie nieodpowiedzialny za to, co oswoił. Najprawdopodobniej jednak nie zdaje sobie sprawy. Teraz godzę się z myślą, że wkrótce zniknie z mojego życia, jak wielu innych ludzi, którzy mnie kiedyś oswoili i pozostawili z mniejszą lub większą pustką. Jak bardzo brakuje mi tutaj moich przyjaciół. Przyjaciół - ostatnio coraz mniej boję się tego słowa.
Napisałam swoje zaległe prace zaliczeniowe, teraz podróżuję do Krakowa po wpisy do indeksu. Zbliża się ostatni semestr, z którego nie jestem zadowolona. Zrobili nam zajęcia co dwa tygodnie, za to od rana do wieczora (do 19:30). Nie mam tak późno autobusów, więc ostatnie wykłady będę wiecznie opuszczać. Dojechać samochodem...? Nie. Na jazdach - zamiast lepiej, jest ze mną gorzej. Jest jakiś lęk, bariera nie do pokonania. Musiałabym jeździć tak chyba przez dwa lata, żeby się jej pozbyć. Nigdy nie zdam tego egzaminu. A już na pewno nie za tydzień.
Późnymi wieczorami i wczesnymi porankami zaczytuję się w Majgull Axelsson (literatura szwedzka). Jest niesamowita. Magiczna - i prawdziwa. Prawdziwa aż do bólu. Niekiedy jest jak lustro. Już wiem, że chcę przeczytać wszystko, co napisała. Czasem przypomina mi Olgę Tokarczuk.
Znów zaczęłam uciekać w książki. Zadziwiające, jak wiele o mnie mówią...
Cóż. Rozpisałam się. Dokładnie tak, jak lubię. O wszystkim i o niczym.




















22 września 2009

Zuzia potrafi pocieszyć

- Zuzia, kur...,  ja po prostu czuję, że nie umiem jeździć - i jak ja mam zdać ten egzamin...?!
- Nie przejmuj się. tam nawet ci, co umieją, nie zdają  !

19 września 2009

moja siedemnasta jazda

"ale patrz na jaki pas wjeżdżasz!!! zawsze masz się trzymać prawej strony, co się z tobą dziś dzieje, hmm...? ale nie szarp tak - delikatniej sprzęgło. już dawno powinna być trójka. jedziesz za blisko osi...  do dwójki szybciutko - jak wolne, to uciekamy, uciekamyyyyy, ale gaz, gaz, gaz, Olu, tamujesz mi ruch!! co to się dzisiaj dzieje?? puść hamulec! puść hamulec!! przecież spokojnie  go wyminiemy: i gaz!.... musisz się nauczyć oceniać gabaryty pojazdu, już powinnaś mieć czwórkę, , tu można 90!!... wolniej, wolniej: pojedziemy w prawo. w PRAWO. przyhamuj. ale przyhamuj! do dwójki!! bo go rozjedziesz! bliżej prawej. na najbliższym skrzyżowaniu zawrócimy: już!!!! kręcisz, kręcisz, ale za wolno, dlaczego nie stosujesz przeplatanki??!! a na warunkowym to kto się zatrzyma, hm? na dodatek pieszego masz na pasach! ale jak chcesz jechać bez gazu...? ty się nie masz zastanawiać, masz to zrobić automatycznie. nie opowiadaj mi tu głupot, że nie umiesz. mnie nie wierzysz??! szybko jedynka! czego ty się boisz. nieprawda: każdy może się nauczyć prowadzenia samochodu. Boże, czemu pokarałeś mnie samymi kursantkami, które nie wierzą w swoje możliwości...?"

17 września 2009

j jak jazda

- A lusterka były, Olu?
- ...no nie były... -.-
- ...a to dlaczego?
- ...bo takie patrzenie w lusterka jest niebezpieczne...!!
- ???!!!
- no albo patrzę  lusterka albo na drogę!
- ...

16 września 2009

bo trzeba być czujnym!!!

Olka - no i jak tam z tym facetem?
J. - ...:))) pięknie... cudownie... wyznał mi miłość...   ...  
Olk. - o rany...
J. - powiedział, że jestem "kobietą jego marzeń" 
Olk. - skąd wiesz, że nie mówi tak każdej... -.-
J. - bo mam wyczucie do ludzi...
Olk. - ...  
J. -  kocham
Olk. - skąd wiesz, że nie stosuje wobec Ciebie technik neurolingwistycznego programowania...?!

15 września 2009

kwestia perspektywy

- Marek, znowu zapaćkałeś mi drzwi od szafki. Zobacz, to jest twoja tłusta łapa. no ja to wygląda!!
- 0_0, gdzie, co??? jak?! ja nic nie widzę? gdzie masz łapę...?
- no tu!! a ja to co tydzień myję mleczkiem...  buuu
- ja nic nie widzę.
- bo stoisz pod złym kątem. spójrz stąd!

14 września 2009

zła kobiecość, czyli bóle mensrtuacyjne

Ank. - ...argh, bóle brzucha, zła kobiecość - że też akurat w dniu koncertu!!!
Olk. - kobiecość jest złośliwa. mnie dopadła w dzień ślubu o_o, chociaż moje obliczenia wskazywały tydzień później!! !! !! aaaaarrrrggh!!
Ank. - Oj tak, kobiecość jest zła, nie ma co. Ale jakoś trzeba z nią żyć - zawsze mogło być gorzej i mogłyśmy urodzić się facetami xD'.


widzicie, drogie kobiety: zawsze mogło być jeszcze gorzej ^^...

13 września 2009

j jak jazda^^

Hania: - Ola, jak tam Twoje jazdy?
Olerek: - aaaa.... dokupiłam 10 godzin. bo po 30 ja nadal nie czaję bazy... v_v```... i stwierdziłam, że w końcu muszę to wszystko opanować, ogarnąć, objąć...
Hania: - eeeeee.... mówisz tak, bo lubisz swojego instruktora. jakbyś miała jakiegoś starego grzyba, umiałabyś jeździć po 2 lekcjach       ...

^^, no cóż, coś w tym jest  
a Hanka to od razu mnie rozszyfrowała... ^^.

10 września 2009

z Rimbauda (na urodziny;)

..."Na Wielkiej Niedźwiedzicy miałem swą oberżę,
A od mych gwiazd na niebie płynął szelest złoty.

Słuchałem gwiazd w te dobre wieczory wrześniowe,
Siedząc na skraju drogi, i czułem, że głowę,
Jak mocne wino, rosa kroplista mi zrasza"...

[Moja bohema]
to o mnie. kocham metafory synestezyjne ;)
Słuchaj gwiazd, Olu. Potrafisz.

8 września 2009

z pewnego refrenu

"...nothing will be forever gone
memories will stay and find their way..."

[Epica, Chasing the Dragon]

tak. wspomnienia pozostają. nic nie znika na zawsze. pozostaje w nas  ślad. nosimy w sobie tyle śladów z dawnych epok, w których próbowaliśmy być inni i myśleliśmy, że jesteśmy sobą... i mieliśmy kiedyś tyle wiary, że mamy wpływ na rzeczywistość, że możemy zmieniać świat. i tyle wiary w siebie samych tliło się nam w sercu. i tyle zwariowanych pomysłów na życie. i tyle wzniosłych sentencji w głowach. tyle nieświadomej naiwności, tyle beztroski, tyle światła w środku.

...jak dobrze, że nic z tego nie ginie na wieczność. jak dobrze, że wspomnienia dawnych nas zostają i znajdują drogę do naszej zaskakującej teraźniejszości. jak dobrze, że pozostają. że są. w nas.


PS: a piosenki posłuchajcie (choć opowiada o czymś zupełnie innym). przez nią /między innymi/ miałam raz opis na gg: "Epica! Epica! Epica! Wielbię ciebie w każdym momencie!!!" :)

5 września 2009

...

Tak. Świat idei istnieje. I pewne byty istnieją w nim tak bardzo mocno, że niemożliwością jest, żeby ktoś podważał jego istnienie. W tej przestrzeni mieszkają marzenia, które nigdy się nie spełnią, uczucia, które nigdy nie ożyją, sytuacje, do których tu nigdy nie dojdzie. Krążą wokół i błyszczą doskonałością. I nigdy nie przekroczą granicy rzeczywistości. Pozostaną tam na zawsze. I niech pozostaną. Niech krążą i błyszczą. Są piękne, dopóki zamieszkują idealną przestrzeń. Niech nigdy nie próbują dotknąć realności.
Tak. Świat idei istnieje. W nas. Tak bardzo bardzo mocno...

1 września 2009

porozmawiajmy o pogodzie

gdyby dziś padało, mogłabym chociaż wszystko złożyć na pogodę. moje smutne, mokre oczy, łzy, które nie zawsze udaje się powstrzymać, mój pochmurny nastrój i to, że nie chce mi się żyć - jakkolwiek to dramatycznie pobrzmiewa. "w taką pogodę, to nie chce się człowiekowi żyć!" - i ot, już, załatwione.  wszystkiemu winna jest pogoda.

a tu... słońce, najbłękitniejszy błękit, tęcza kwiatów pod stopami, jasna, soczysta zieleń... świerszcze, spokój, ciepło na ramionach.

co za głupia pogoda.