Przywędrowała dziś do mojej biblioteczki - zupełnie, zupełnie niespodziewanie. Wobec tego, co się ostatnio ze mną dzieje, co czuję, co myślę, co robię, co czytam, co piszę (zwłaszcza tego, co piszę) - uznałam to za uśmiech losu. I słońce dziś wyjrzało zza chmur - długo go tu nie widziałam.
*
"Nasze życie ziemskie ma sens, o ile codziennie, po trochu przemieniamy je w coś pozaziemskiego."[ks. L.] Cytat jest niedokładny, z mojej wadliwej pamięci.
po trochu
OdpowiedzUsuńmoże faktycznie nie bardzo to brzmiało. zwłaszcza, że nie jestem pewna.
OdpowiedzUsuńSłowo pisane jest jednak takie bezbronne.
ale po trochu - jest tu jak najbardziej odpowiednie (moim skromny zdaniem)... po prostu podkreśliłem, że nie potrafimy od razu transcendentować (nie wiem, czy do końca poprawnie tego słowa używam)życia. Robimy to "kawałkami" lub "po trochu"
OdpowiedzUsuńTo dobrze :)
UsuńBo nie byłam pewna, o co chodzi. A "transcendentowanie życia" - też nie wiem, czy to poprawne gramatycznie, ale bardzo mi się podoba.
Kawałkami, po trochu, mozolnie - i o to chodzi.
Dzięki! :)
niedługo będę publikować na callabrone.blogspot.com - poprzedni blog z pewnych przyczyn muszę zamknąć. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOK! ;)
OdpowiedzUsuń