Po porażce medycyny (dziś w ogóle mówić nie mogę...), czas na metody niekonwencjonalne: grzane wino. Kiedyś pomogło mi w takiej sytuacji, albo przynajmniej wierzę, że mi pomogło. Z drugiej strony i tak pogodziłam się już z tym, że do występu (do soboty) głosu nie odzyskam. Na razie nie mam go nawet na tyle, żeby zadzwonić do organizatorów i się wypisać, więc jeszcze wiszę na liście.
Oj to źle. Spróbuj imbiru :) Wspominałam kiedyś na swoim blogu o cudownej mocy tegoż korzenia. Kiedyś podczas pobytu na oddziale rehabilitacyjnym panowała epidemia, wraz ze współlokatorkami leczyłyśmy się imbirem. Ułożyłyśmy nawet pieśń ku czci:
OdpowiedzUsuń"Udzieliła nam kiedyś Mirka
porady na temat imbirka,
By zjadać go wieczorami… łyżkami
Imbirek siekany w kosteczkę
Cytryny i miodu troseckę
I oto jest mikstura
I pali, mnie rura
Ref. Gdy imbir ja wcinam to kwicę
A ocy mi swiecą jak znice,
I język piece mnie
I gardło piece mnie,
Lecz wołam, ja jesce, jesce chcę!"
Nie trudno się domyślić, że zawodziłyśmy na melodię "Słodyczy" Golec uOrkiestry ;)
zdrówka życzę
Dziękuję, Elu! Wiesz - jak tylko uda mi się zdobyć do jutra - spróbuję! Dziękuję! :-) A tekst piosenki - zacny! :o)))
OdpowiedzUsuń