25 listopada 2009

co u Oleńki

Od dwóch dni sen i ból. Sen - jeśli ból mu na to pozwoli. Tabletki nie zawsze chcą mi pomagać. Snuję się po domu i niczego nie mogę zrobić od początku do końca. A do tego teraz jeszcze stan podgorączkowy. Niepotrzebnie pojechałam dziś na tę rozmowę, na której pan próbował przekonać mnie, że opiekun klienta w jego firmie to nie jest to prostu zwyczajny akwizytor, a pod magicznym słowem kreatywność kryje się o wiele więcej, niż tylko latanie od instytucji do instytucji, aby podpisać kilka umów miesięcznie... Cóż - wprowadzono mnie w błąd. Podziękowałam. A potem szłam sobie ulicą Dworcową w samej bluzeczce - było tak ciepło, że musiałam pozbyć się żakietu i szalika, żeby się nie rozpłynąć. I chyba przesadziłam, i teraz są skutki. Czuję, jak w gardle coś mi wyrasta. Wypijam gripexa i zaraz chowam się pod kołdrę.
Są także pozytywne skutki wyprawy do Żywca: kupiłam sobie bluzkę. Niebieską. Z przeceny. Jest co prawda letnia, ale... lato znów kiedyś przyjdzie, prawda...?
Widziałam też bajeczną sukienkę. Niebieską. W odcieniu szafiru. W Reserved`cie. Tak piszę, jakby mój św. Mikołaj nie miał pomysłu na prezent... :o)
Piękny był dziś błękit nieba. Nasycony, soczysty, rozświetlony niskim słońcem. I obłoki płynęły - bielusieńkie, lekkie. 
Próżna ze mnie kobieta... Wybaczcie. Ale te głupoty pomagają, kiedy niebo jest szare. I gdy szarość tam - w środku...

3 komentarze:

  1. Zdrowiej:)
    ślę pozdrowienia w kolorze nieba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ....
    na uroczysku słów na wrzosowisku myśli
    coś mi się zdarzy coś przyśni
    uwagą wtedy skołowacony
    wpadam daleko w nieznane strony
    i już tak pewny, że właśnie wiem
    a to jest tylko jedynie sen
    który to daje co chcę mieć
    lecz?....
    w książyca łunie w zorzy nad ranem
    uciekam wciąż w nieznane
    daruję sobie chwil takich kilka
    snem ich wciąż szukam gdy cel mi znika
    a wtedy ...
    czegoś mi smutno i tak mi brak
    chciałbym polecieć jak wolny ptak
    daleko gdzieś wysoko tak
    i całym sobą ogarnąć świat
    a tu dzień szary i płytkie słowa
    każdy nieufny w sobie się chowa
    i znowu czekam tęsknie na noc
    znowu szykuję myśli koc
    którym nakryję głowę szczelnie
    by zniknąć sobą z tej dnia piekielni
    by znowu wracać w światy me
    czemu tak mi?....
    czemu tak jest?....

    OdpowiedzUsuń
  3. Nazbyt często Pan bywa w światach niemożliwych.
    Błądzić nieustannie pośród nich - nie sztuka,
    Dowodów na piękno Tu należy szukać.
    Wśród szarości jest wiele barw czystych. Prawdziwych.

    Zapewniam.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.