18 listopada 2009

...

Ciężko mi. Ale to nie najgorszy rodzaj moich "ciężkości", to znaczy nie ta, po której jedyne na co mam ochotę, to sen (- we śnie wysycha nadmiar bezsensu...). To lżejsza faza, po której mam ochotę wyszorować na połysk cały dom i skosić trawnik w ogródku, gdyby to było możliwe o tej porze roku. I chce mi się słodyczy. Dużo dobrego żarcia. I nie daj Bóg, żebym weszła z takim dołkiem do sklepu odzieżowego... . A to chyba dzięki Markowi nie jest tak źle. Sama umarłabym ze smutku w takie dni, jak ten... Dziękuję :*.
Złożyłam dziś piętnaście podań o pracę w szkołach z nieco dalszych okolic Ślemienia. W żadnej nie ma nadziei na etat. Ani pół nadziei na pół etatu. Przecież ja to wiedziałam, ale... złożyć wypadało, skoro zrobiłam to prawo jazdy i jakoś jeżdżę. Jakoś.

Idę działać. Zrobię rewolucję.

2 komentarze:

  1. działaj Olu, składaj podania. Liczę że Ci się uda. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. dzięki.
    a ja zaczęłam wierzyć, że będę pracować w zawodzie, jak sobie sama szkołę otworzę i się w niej zatrudnię. Za późno się urodziłam, wszystkie etaty obsadzone dośmiertnie.

    pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.