22 lipca 2009

pogodne dni

Wreszcie wysprzątałam swój pokoik i skosiłam trawnik przed domem tak, że żadna trawka nie odstaje :) Teraz czuję się szczęśliwa, spokojna i wypoczęta. W lenistwie naszej podróży poślubnej cały czas o tym myślałam, więc chyba jednak jestem pracoholikiem.
Dostaliśmy mnóstwo świetnych książek na ślub (bo zamiast kwiatów:) i muszę zabrać się za czytanie. Ale mój czas ciągle ucieka mi przez palce. A to dlatego, że ostatnio żyję w jakimś wielkim bezczasie: nie potrafię go planować i racjonalnie wypełniać. Ten lipiec jest śliczny: pachnący, kolorowy, ciepły, gwieździsty. Do ogrodu przylatują nieznane mi motyle, kwiaty wreszcie nabrały rozpędu w kwitnieniu.
Jest mi lekko i błogo. Przestałam się przejmować bezowocnym poszukiwaniem pracy,narzekaniami bliskich, seminarium dyplomowym, a moja ostatnia jazda była lepsza od poprzedniej. A tak bardzo bałam się Bielska... ;)
Otaczam się muzyką, kiedy tylko mogę. Zamówiłam płytę Dagmary Korony "Dzień dobry" i -jednak -reedycję "O obrotach" Basi Stępniak-Wilk. Czekam z niecierpliwością, zwłaszcza na tę pierwszą, bo po przesłuchaniu kilku kawałków wiem, że jest REWELACYJNA!!! Poza tym zakochałam się w tym: 






I - wbrew wszystkiemu idę jutro kupić odtwarzacz mp3!!! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.