28 czerwca 2009

...

Uporządkowałam widzialną rzeczywistość. Z tą drugą mam jeszcze sporo pracy. I chyba nigdy nie doprowadzę jej do ładu...
Byłam dziś w Krakowie i zdobyłam dwa zaliczenia . Na razie sesję zamykam. Jeszcze tylko dwie pracy pisemne, ale to już we wrześniu.
Niebo na moich horyzontach wciąż ciemnogranatowe, ciężkie, niespokojne - i piękne. Uzależniłam się od Nightwisha. Pomaga mi. Jak dobrze, że jesteś, Muzyko......

23 czerwca 2009

Oleńka bloguje

Moja ostatnia wzmożona aktywność na blogu wbrew pozorom świadczy o tym, że jednak mam co robić. A może lepiej - że powinnam coś robić, zamiast blogować :) Jutro Oleńka zamierza pójść na egzamin. Zamierza. Co prawda czyta coś sobie bardzo spokojnie i bez nerwów (stanowczo zbyt spokojnie) i nic jej  w tej rozkojarzonej łepetynce nie zostaje. Chyba jestem już za stara na studiowanie i w ogóle - stara, choć gdy wczoraj mówiłam o tem Hannie (już nie Gie, ale eM ^^), ta pocieszała mnie przez popularny komunikator tymi słowy: "-Ola, póki ryjesz, jesteś młoda. Póki możesz, przeciągaj tą sesję w nieskończoność!". Tak też uczyniłam (choć nie miałam w tej chwili za bardzo wyboru....:) i napisałam do Pana dra P. D. maila z prośbą o przeniesienie moich dwóch zaliczeń na czas złotej polskiej jesieni, (ale nie uzasadniłam tej prośby faktem, że czuję się przez to młoda :)) ). Trzeba jakoś się jeszcze wysilić na jutro i sklecić na sobotę pracę na etykę społeczną (proszę, niech ktoś mi wymyśli jakiś temat!! o_o). I będzie po krzyku, trzeba na serio zając się przygotowaniami do ślubu i troszkę bardziej skupić na moich nieszczęsnych jazdach...

A tak w ogóle to nie mam się z tego wszystkiego komu porządnie wygadać - komuś takiemu, jak np. R., G., H., L., albo G. - wszystkie siedzą w Krakowie, a ja tu sama się starzeję. I bardzo mi Was brakuje - zwłaszcza w takie deszczowe, smętne wieczory kawiarniane... kap, kap. . ..

20 czerwca 2009

...

Ktoś, kto był światełkiem na moim osobistym niebie - stracił swój blask. Zastygł. Nie oświetla mi już moich zagmatwanych ścieżek. Zrobił dla mnie tak wiele - choć nie zrobił prawie nic. Był po prostu życzliwy, otwarty, sympatyczny, dobry, zwyczajny. Znajdował dla mnie czas, choć byłam dla niego osobą zupełnie z innego świata. Wiele razy wyciągał mnie z moich prywatnych chaosów. Był niesamowitym wsparciem tylko przez sam fakt, że BYŁ. Że istniał.
Nigdy nie rozliczałam wielkich ludzi z ich prywatnego życia. Artystów kocham za ich twórczość. Ale on nie był tylko artystą, choć uwielbiałam każdą jego rolę, piosenkę, wiersz... Był przede wszystkim wspaniałym, ciepłym, wrażliwym mężczyzną, ojcem, mężem... po prostu - człowiekiem.
Tak... jesteśmy tylko ludźmi, ale ja nie mogę się z TYM pogodzić...

19 czerwca 2009

przeczucie

Granatowo-szare niebo przed deszczem. Duszno. Wyszłam na zewnątrz i z każdej strony otoczył mnie intensywny zapach ogrodu: kwiatów, traw, drzew... Nagle wiatr i drobny deszczyk, potem coraz większe krople i gęściej, i szybciej... I szum lasu uciszył ptaki. Piękna chwila.
Znowu usiłuje napisać jakąś pracę zaliczeniową. Moja koncentracja jest do niczego. Męczę to już któryś dzień i nie mogę skończyć. Wszystko mnie rozprasza, odwołuje, ciągle gdzieś biegam, wychodzę, załatwiam, obmyślam...
 Jestem szczęśliwa. Zakochana w czerwcowym, zielonym świecie. Rozpływam się w cudownych balladach Nightwish`a, nie mogę się z nimi rozstać. A obok nich na mojej playliście - Chodźmy, świecie nasz! - piosenka przewodnia ostatniego Zaczarowanego Festiwalu... ^_^...

Wszystko będzie dobrze. Mam Ciebie. 

17 czerwca 2009

j jak jazda

-No i po co był ten gaz...??
-... ... teraz to akurat pomyliłam pedały...

16 czerwca 2009

... o tym, że mimo wszystko warto

W tym roku nie było nam łatwo. Było niesamowite zmęczenie, nerwy, kapryśna, zimno-deszczowo-upalna pogoda, były nieporozumienia z innymi. Ale myślę sobie, że i tak było warto. Tym bardziej. I że i tak było fajnie. I że te moje rozmyślania to nie jest żaden resentyment. I że nie jestem już żadną idealizującą idealistką. I że dupa ze mnie, bo jestem zdrową, pełnosprawną, bogatą osobą i nie umiem tego wszystkiego dostrzegać i korzystać z tego. Boję się jakichś głupot, robię problemy z niczego, widzę u siebie i innych tylko wady, namiętnie krytykuję swoją codzienność i narzekam na swój los - jakże niezwykły. Gdzie twoja odwaga, Olu? Życie trzeba wziąć w swoje ręce! Chwycić za ster i nadać jasny kierunek.Trochę zdrowego heroizmu, trochę więcej wysiłku, zdecydowania!! Ucz się tego teraz, żebyś umiała wytrwać, gdy będzie naprawdę ciężko. Więcej odpowiedzialności. Więcej wiary. Nie filozofuj ze swojego niekompetentnego stanowiska, nie zakładaj z góry porażki. Uwierz w swoje siły. Bo najpierw trzeba uwierzyć, że cel można osiągnąć. Potykając się, można zajść naprawdę daleko...

Hasło tegorocznego Festiwalu Zaczarowanej Piosenki towarzyszy mi intensywnie. Każdy ma swoje Kilimandżaro. Jakiś szczyt, na który pragnie się wspiąć. A czy ja go mam...? Oj, jakże ich wiele... Ale gdzie one się wszystkie podziały...? Więc to tylko takie sobie gadanie...? Takie wzniosłe chwile i sentencje, które ulatniają się z pierwszym lekkim wiaterkiem...? Zawiodłam się na tobie, Olu...

Było warto. Dużo sobie uświadomiłam przez te dwa dni. To były lekcje najpiękniejszej ars vivendi od niezwykłych nauczycieli. Żadnego idealizmu. Tu i teraz jest pięknie.

...Never sigh for better world - It`s already composed, played and told... [nightwish]

 Dziękuję.

12 czerwca 2009

co u Oleńki

Za miesiąc - mój ślub*. Chociaż czasem wydaje mi się, że przeżyłam już kilkanaście swoich ślubów (i to z jednym mężczyzną...:)). Chcąc nie chcąc żyjemy tu tym wydarzeniem już od jakichś trzech miesięcy, choć to przecież jeden tylko dzień, jedna noc i po płaczu xD, ale ileż z tym zachodu... Istna nerwówka! Najgorsze jest to, że zamiast chudnąć z tego stresu, jem znacznie więcej, więc nie wiem, co będzie na przymiarce w poniedziałek ^^. Z kolei wydaje mi się, iż chudnę, siedząc za kierownicą i to jest genialne - siedzę i chudnę, jakbym to ja ten samochód ciągnęła, a nie on mnie wiózł... Stres, stresss, straszny stres to dla Olerka. I w ogóle, kto by za tym wszystkim nadążył: nauka jazdy, nauka tańca, nauki przedmałżeńskie, nauka do sesji (oj, boli, boli ta tegoroczna sesja, praktycznie jeszcze nie rozpoczęta...).
Dlatego jutro uciekamy od tych wszystkich nauk i z tego co wiem - bardzo skuteczne to antidotum ;) Od kilku lat w pewien czerwcowy weekend Olerek sprytnie wymykał się spod presji sesji, bądź konania nad magisterką - i zawsze wychodziło mu to na dobre. Domyślacie się, o co mi chodzi...? ^_^... Ciii...! Niebawem się dowiecie ;)

Zmruż oczy! - wówczas dostrzeżesz przed sobą tylko te naprawdę ważne rzeczy. 
*ślub = ślub kościelny tym razem :) Jak to ostatnio stwierdziła Beata S.: "No to fajnie u Ciebie - wyszłaś za mąż, wychodzisz za mąż..." xD...

9 czerwca 2009

j jak jazda

..."kiedy znajdziemy się na zakręcie, co z nami będzie...?"

7 czerwca 2009

pierwsze wrażenia...

...dotychczas wyznawałam pogląd, iż nie każdy człowiek może się nauczyć prowadzenia samochodu. 
W przeciwieństwie do mojego instruktora nadal ów pogląd podtrzymuję.


6 czerwca 2009

j jak jazda

- Jakieś doświadczenia z jazdą? Prowadziła już pani kiedyś samochód?
- Nie. Ale śniło mi się, że prowadziłam.


4 czerwca 2009

smutasek

No niech sobie już idą te niże gdzieś indziej... Jestem przerażona tyloma sprawami, które mnie czekają, nie umiem się w sobie zebrać, nie mam siły walczyć z sobą. Choć każdego dnia Marek przywozi dla mnie Słońce, ja i tak nie umiem wykorzystać jego energii. Pogrążam się, nie potrafię działać i wykonywać tego, co sobie zaplanowałam. Płynę z prądem. I nawet przestaje mnie to denerwować. Boję się. Gubię się. Poddaję się...

3 czerwca 2009

j jak jazda

"W samochodzie powinny być tylko dwa pedały, bo człowiek ma tylko dwie nogi."