28 lipca 2006

zapakunek, rozpakunek...

Spakowanie. Wykwaterowanie. Tata. Zapakowanie. I jak sobie pomyślę, że trzeba to wszystko jutro rozpakować -_-... Jak wiele tych naszych bagaży. Z roku na rok coraz bardziej obrastam w rzeczy.
Ale już jestem w domu. I choć nie tęskniłam tak mocno, no bo dopiero co przybyłam do Krakowa, to jednak odjazdy ostateczne, z samochodem pełnym pudeł i oczekiwanie na przyjazd taty i brata - są ... cudowne..;). No i wygłupy taty po drodze [tata po światłach: yes! yes! yes! :-D] No i świerszcze głośniejsze od radia. Księżycowy sierp zachodzący za horyzont. I Jowisz sunący wraz z nami - zatrzymał się dopiero za lasem nad moim domem ;-)


Dobranoc ^_^...............

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.