22 maja 2006

weekend zwyczajny, niezwyczajny...

... A po ciemnych nocach deszczowe, smutne poranki, że chciałoby się na nowo zasnąć -_-... Są też szczęśliwe zbiegi okoliczności i pomocne dłonie, jakby przez niebo zsyłane [Beata i jej samochód]. Są więc polne drogi miejsc ukochanych, okno z widokiem na taki żywy, pachnący las we wszystkich odcieniach zieleni, niebo błękitne nad nim i białe obłoczki, beztroskie owieczki... No i ptaków śpiewanie, które tylko tam można usłyszeć w taki sposób... Banalnie to wszystko brzmi, to prawda, ale takie nie jest. Chwila, którą można poczuć tylko tam. Jesteśmy w tym miejscu, ale ono bardziej jest w nas - i wtedy trwa to cudowne dopełnienie. Tęskniłam. Szczęściara ze mnie, że mam taki dom i bajeczne, majowe łąki z puchowymi kulami mniszków...
 
Zamiast grilla z okazji Dni Nawojki [mojego akademika] ze wszystkimi mieszkańcami - zaciszne ognisko z rodziną pod laskiem. Wesoły płomień, trzaskający modrzew, pachnąca żywica. Muzyka ptaków i wiatru, malarstwo zachodzącego słońca zwiastującego deszcz - a takie zachody, rozmyte przez zasłonę chmur, są najpiękniejsze. I przeddeszczowy zmierzch, otulający ten nasz kawałek magicznej krainy. Śpiewaliśmy sobie z Dominikiem... Podolankę :-)) i zrobiło się nam bardzo śmiesznie dookoła:) [...to zamiast karaoke z okazji DN ;-)]. Deszczyk. Kap, kap... ćwierćkropelki, półkropelki, całe... Czarna nocka, czarna kawa...:) Mamaaa, Tataaa, Domek, Plik :) Tak z nimi pobyć, pogadać, powygłupiać się :) Ech... szczęściara jestem!! ^_^ No i znów do Krakowa, i znów wygodnie - z Beatą.

:-)

A w tym waszym mieszkaniu na dziewiątym piętrze bliżej do nieba, wiecie?? ^_^
Bardzo wiele zrozumiałam. Taka ze mnie maruda. Wybaczcie, Przyjaciele.

2 komentarze:

  1. Może i bliżej ale do piekła raczej...:).Do czyścca co najwyżej:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ...W nas jest raj, piekło i do obu szlaki...;-) Pesymista:))

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.