31 lipca 2011

Klarysa rozpracowuje system

















To był dobry system: kocyk. Papierowa materia książek nie kusiła już pierzastych, na znamienitych dziełach Biblioteki Narodowej przestały lądować kupy, a do tego jeszcze w nóżki ptaszkom było cieplutko. Tak więc - system był dobry.

No właśnie - był.
Niestety - miał też luki...







14 komentarzy:

  1. Świetne!
    Klarysa to spryciula, jak James, Bond na ten przykład :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak. James Bond. Albo Chuck Norris.
    Największa spryciula w moim stadku. Wszędzie dziób swój musi wścibić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I wystarczy jedna taka "spryciula".. by reszta towarzystwa od razu poczuła bluesa :) Pozdrawiam! A.

    OdpowiedzUsuń
  4. No ładnie :-P i co teraz zrobisz? :-P

    OdpowiedzUsuń
  5. Ana Rodriguez - no właśnie nie wiem... :>, muszę wymyślić lepszy system :) Jak wymyślę, to napiszę :-)

    A. - prawda. To prawo sprawdza się wśród papug wzorowo.
    A tak a propos - A. nic mi nie mówi :)

    Pozdrawiam! :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Siostra Anastazja wymiata i,prawdę mówiąc, nie wiem, co masz tam z BN-ki, ale jeśli to polskie Oświecenie, to Siostra Anastazja cenniejsza. Mówię to całkiem serio.

    Mogę Ci sprezentować kota, bo nam się okocił Kryzys, to problem papuzich kup na książkach powinno rozwiązać. Obawiam się, że ostatecznie, Ale wszystko ma wady.

    OdpowiedzUsuń
  7. Siostrę Anastację trochę zaniedbałam, ale jakoś nie porwały mnie jej przepisy. Dostałam te książki na ślub w ramach mojej akcji (no dobra, naszej - mojej i Marka :))) - "chcę (no OK: chcemy) książkę zamiast kwiatów. Nie jestem w stanie ocenić, czy jest cenniejsza od literatury polskiego Oświecenia (czymże tak zawiniła owa literatura? :)).
    Z BN-ki dzieł oświeceniowych nie mam. Mam Leśmiana, którego lubię, "Wesele", które w sumie mi się podobało, a które kupiłam u Pana na Plantach za 5 zł; mam Baczyńskiego, który pozostał u mnie na wieczne przechowanie od kolegi polonisty, co wyemigrował z kraju (Baczyński - spoko) i Grochowiaka, wobec którego jestem w sumie obojętna, ale kupiłam go, bo była promocja w Taniej Książce na Brackiej (która już chyba nie istnieje). Więc, w sumie, można rzec, że moja kolekcja BN-ek = szacun i taksonomia oceniania zastosowana przez moje papugi, które srają na BN-ki jest nie do przyjęcia ("taksonomia oceniania" - pamiętam to sformułowanie z lekcji pedagogiki z Panią T.-M. O, Boże.)

    Kota już mi ktoś proponował, ale takie rozwiązanie nie wchodzi w grę. Kot też robi kupy - nie wmówisz mi, że nie. I te kupy są większe, rzadkie i śmierdzące. A kupki papużek nie śmierdzą, są malutkie i jak zaschną to można bardzo łatwo zebrać ;)

    A tak przy okazji - witaj na Blogspocie. Bardzo dobry wybór - mówi Ci to doświadczona blogerka :-))

    OdpowiedzUsuń
  8. Leśmian bije s. Anastazję na głowę, przyznaję. Podobnie reszta kompanii.

    ,,Kupiłam Grochowiaka, bo był w promocji'' - brakuje mi czasów,kiedy takie teksty mnie nie dziwiły w otoczeniu i były na porządku dziennym,łezka w oku się kręci:)

    Na BS przyciągła mnie możliwość dodawania zdjęć i filmów w sposób na tyle prosty, że nawet ja załapałem.

    OdpowiedzUsuń
  9. A, i P.S. nasze koty robią kupy poza domem. Nikt nie wie gdzie. Tam też się żywią i mieszkają, z wyjątkiem zimy.

    Kot z Podkarpacia - dobry wybór!

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiedziałam, że się tego uczepisz - wypraszam sobie!!!! Koty z Żywiecczyzny także robią kupy poza domem, tyle że w moim przypadku "poza domem" także ma znaczenie. Na przykład za naszym psem zbieramy. Bo to jednak taka kupa w ogródku brzydko wygląda. A ogród mam duuuży i jestem odpowiedzialna za stan trawnika. Więc rozumiesz ;))

    No i właśnie mój pies raczej nie zaakceptowałby kota. A kot moich ptaków. Nic z tego ni będzie...

    ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Faktycznie miał luki, wręcz dosłownie :) No, ale nie dziwię się, że Klaryska ciągnie do Biblioteki Narodowej - te księżki mają świetne wstępy i opracowania :) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj tak, Klarysa wie, w co warto dziób wścibić :)
    Na polonistyce nawet dochodziło do takich sprzeczności, że wstępy w BN-kach były ważniejsze niż treść właściwa dzieła. Myślę sobie - to były okrutne czasy dla mojego czytelnictwa.

    Pozdrawiam, Jakubie ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. No bo kto pisze dzieła? Jakies literaty, czyli wiadomo, bumelanty, pijoki, złodzieje (bo każdy pijak to złodziej), cygony i nie wiadomo, co jeszcze. W dodatku większość martwa już.
    A kto pisze wstępy? Porządne profesury. To co miałoby być ważniejsze?

    OdpowiedzUsuń
  14. No ba! Literaty - obiboki: chwyciliby się jakiejkolwiek roboty, a nie tylko jakieś pisanie. A niektórzy to jeszcze ćpali i potem wypisywali swoje wizje narkotykowe. A my to potem analizujemy wnikliwie, różne kryteria metodologiczne biorąc pod uwagę.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.