17 października 2010

dobre sny

Wychodzę naprzeciw szarości. Staram się polubić zimne, jesienne poranki. Poznaję nowych ludzi. O tych, w których ważniejsza okazała się polityka i zasady niż przyjaźń, niż drugi człowiek - trzeba zapomnieć. Pomagam Markowi w pisaniu i układaniu testów z energoelektroniki i elektroenergetyki: wymyślam jedną błędną odpowiedź, która jest intelektualnym bełkotem i w której poprawne są jedynie reguły gramatyki, a potem, jak je sprawdzamy - zaśmiewamy się na śmierć, że ktoś ją jednak wybrał. (Marek - jak na osobę, która nigdy nie miała nic wspólnego z pedagogiką i nigdy nie chciała mieć, a jednak została przez życie zmuszona, by mieć - radzi sobie znakomicie i jestem z niego bardzo, bardzo dumna!!!!). Rozmawiam z moimi papugami, chodzę z Rudkiem na spacery. Czytam świetne książki, słucham cudownej muzyki, a czasem sama też chwytam za gitarę. Choruję, wracam do zdrowia, znowu choruję - moja odporność okazała się dość krucha tej jesieni. Zbieram kupy papug po całym pokoju - nadchodzi zima - okres kup, piór i kwapów w pokoju. Sprzątam. Sprzątam. Sprzątam. Czasem gotuję, mam wielką ochotę wypróbować nowe przepisy na ciasteczka, ale że jednocześnie staram się o zmniejszenie mojej wartości liczbowej na wadze - ostatecznie więc nie podejmuję się tych zadań. Wieczorem oglądam Muminki i mam potem dobre, kolorowe sny. Nabieram dystansu -  do życia, do ludzi. Do siebie.


6 komentarzy:

  1. O tak, po polonistyce tworzenie intelektualnych bełkotów jest naszą specjalnością. I taka jest własnie moja strategia na napisanie doktoratu:P

    Miło Cie widzieć, Olu, w tak subtelnie spokojnym nastroju:)
    L.I.

    OdpowiedzUsuń
  2. Li., Twój doktorat to będzie coś i tego to jestem pewna - zbyt dobrze Cię znam :)
    Podziwiam, że jeszcze Ci się chce!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę mi się chce, ale trudno jest pogodzić obowiązki zawodowe, naukowe i rodzinne. Albo może ja nie umiem.

    Ach, gdzież ta beztroska z czasów zajęć z emisji głosu, ach gdzie? :)
    L.

    OdpowiedzUsuń
  4. To bardzo trudne i niesamowicie wymagające. A gdzie jeszcze czas dla siebie, odpoczynek...?

    Ach, miłe wspomnienia :). Trzeba było się rozsiąść najdalej od siebie - razem umierałyśmy ze śmiechu :D
    Ale nie chciałabym jeszcze raz wracać do tych czasów :) Cieszę się, że mam to już za sobą :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaka miła uspokajająca notka :)
    Na przeziębienia polecam imbir :) Diabelnie ostry, ale w wielu przypadkach skuteczny :)
    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję, Elu :)
    Muszę spróbować :)
    Na szczęście minęło mi to paskudne katarzysko!!!

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.