31 sierpnia 2009

h jak horoskop

czytam swój (nasz) horoskop z Kalendarza Pani Domu:

Olik -"kobiety spod znaku Panny są uczciwe, bojaźliwe, pobożne i dobroduszne"
Marek - buhahahahahahahaahhahahahahaa!!!
Olik - "pragną służyć innym, toteż często przywdziewają szaty zakonne"
Marek - buhahahahahahahahahahahahahahaha!!!
Olik - "jeżeli wychodzą za mąż, są dobrymi żonami, choć nieco płochliwymi, a także zbyt popędliwymi" (<-- cokolwiek to połączenie cech oznacza...:D )
Marek - ........ (krztusi się ze śmiechu kolacją)
(...)
Olik - "połączenie osoby spod znaku Panny z drugą osobą urodzoną pod tym znakiem, przy normalnych obrotach ciał niebieskich, jest wzorem pożycia i przykładem szczęścia i harmonii w małżeństwie". No widzisz. Jak coś będzie nie tak, to znaczy, że są nienormalne obroty ciał niebieskich.

29 sierpnia 2009

o marzeniach raz jeszcze

Zanim jeszcze trafiłam na blog Jarka K., usłyszałam że ktoś mówił w radiu (we Wszechobecnej u nas w domu Jedynce) o aprobacie Don Kichota. A Pan Jarek pisze tak:

Wiersze, które tu są wpisane,
jak i te, które jeszcze
zaistnieją na tej karcie
- to cykl gdzie myślą
i czynem "Don Kichota"
zaczarowany popełniam
i proszę, i zapraszam
w moją baśń i do walki
z wiatrakami namawiam,
bo ci co twardo na ziemi stoją,
tak czy owak "robala"
w sobie mają, a także
błędy popełniają i nigdy
cudu nie zobaczą, a się zdarzają!

A w szkole to jakoś tak nam zawsze ten słynny motyw z wiatrakami ukazywali jako głupotę, naiwność, brak rozsądku i w ogóle a fe. Ale szkoła jest głupia.
Ludzie, miejcie marzenia - nawet, gdyby były najbardziej nierealne na świecie! Porywajcie się z motyką na słońce, choćbyście mieli spadać poparzeni. Walczcie, choćby walka była z góry skazana na przegraną. Może i nie można pokonać przeznaczenia - ale zawsze można stawić mu czoło (z czego to cytat? :)). Przekraczajcie granice nierozsądku, choćby wosk, spajający pióra waszych skrzydeł, miał się stopić.

Mówi Wam to osoba, która właśnie spada poparzona, obolała, roztrzaskana na kawałki, z połamanymi skrzydłami. Warto. A co. Trzeba próbować, najwyżej po prostu się nie udaje...

Budzę się z ciężkim sercem, ale wieczorem znów zasypiam z głową pełną marzeń. Może się uda. w końcu. kiedyś. nie dziś. trudno.

Spotkanie z An przywróciło mi wiarę w sens istnienia. Wydaje mi się, że wszystko jest możliwe. Że możliwe jest niemożliwe. Osiągalne. Zostałam obdarowana. Zaszczepiłaś we mnie ideę :D i myślę o niej intensywnie od trzech dni (ale nadal brakuje mi sensownej... wiesz czego^^).

Dziękuję :* :)

26 sierpnia 2009

percepcja muzyki

- niesamowity głos...
- no, taki ciemny, czarny, chropowaty... dla mnie każdy głos ma po prostu widzialna barwę.
- mmmm.... :)))
- .... :)))
- ej!! a masz coś takiego, że jak słuchasz jakiejś piosenki, to masz się ochotę przespać z wokalistą?
- NOOOO!!! i to jak!
- !!! a ja myślałam, że tylko ja jestem taka zboczona.
- nie no... to jest normalne!  zdrowe... to znaczy, że jesteśmy ciągle młode! :)
- ^.^
- czekaj, puszczę Ci wokalistę, z którym chciałam się przespać całe dzieciństwo!! :)))

22 sierpnia 2009

morderstwo

"- Zdusiłaś silnik!!!!"

...

21 sierpnia 2009

Małe Kino!!!

Nie wiedziałam, że Małe Kino aż tak mnie zaskoczy. Nie przypuszczałam, że można jednocześnie tańczyć i płakać.  Nie przypuszczałam, że ta muzyka wszystko mi wygarnie. Że ktoś tak genialnie zinterpretuje Leśmiana, Lechonia, Twardowskiego, Jastruna, Rimbauda... A ta genialność polega na tym, że Jarek Kąkol nie smęci, tylko z rozmysłem wypowiada i wyśpiewuje każdy wers swym nieziemskim tembrem głosu... Niskim, czarnym, obejmującym każdy niuans znaczeniowy, każdy odcień słowa... Zakochałam się w tym głosie. I w mocnych, przeszywających dźwiękach gitar elektrycznych połączonych z delikatnym pianinem i skrzypcami. Jakże wspaniale łączy się tu lekkość z ciężkością, filigranowość z monumentalnością, barwy jasne z ciemnymi. I jak oni to robią, że nadając kruchej i ulotnej poezji tak ciężkie rytmy, że można przy niej zatańczyć pogo :) - nie banalizują jej, ale dodają jej skrzydeł, mocy, siły, sugestii, wydźwięku, życia...? Jakże się cieszę, że odkryłam ten zespół!!!

Stałam wczoraj pod wielkim, sierpniowym, rozgwieżdżonym niebem tuż tuż przed sceną, z której rozbrzmiewały moje ukochane wiersze. Docierały do mnie słowa poezji wychodzącej poza codzienne istnienie, sięgającej do podszewki świata, buntującej się przeciwko ludzkiej tymczasowości, miałkości, nieważkości... Poezji pełnej namiętności i wielkich postanowień. Wyrywającej nas z zasiedziałej, leniwej przestrzeni, poezji rozkazującej prawdziwie istnieć!

Pod wielkim, sierpniowym, rozgwieżdżonym niebem, tuż tuż przed sceną, wśród ludzi, którzy znakomicie bawili się przy muzyce, poczułam, jak serce rozdziera mi ból. Wiem, że pozostanie on ze mną jeszcze długo...


..."za mało mi o jedno życie"...

Polecam, polecam, polecam!!!: 
www.malekino.art.pl

20 sierpnia 2009

...jedenaste: nie kupuj ubrań!

wiem, wiem, wiem: nie powinnam była wchodzić do sklepu z napisem "wyprzedaż" i przymierzać tej sukienki, skoro tak twardo postanowiłam sobie, że w tym roku już nie będę kupować letnich sukienek, ale ta sukienka była rozmiaru L i była ostatnia, i się w nią zmieściłam, i była przeceniona, i miała niebiesko-biały wzorek, niebieski jak sierpniowe niebo i biały, jak białe obłoczki na tym niebie, i tak ładnie na mnie leżała, że po prostu ta sukienka czekała w tym sklepie właśnie na mnie... i... kupiłam. :->...

19 sierpnia 2009

a jak arachnofobia

- Dominik, myślisz, że śmierć przez wciągnięcie do odkurzacza jest straszna...?
- ???
- Pomyślałam o setkach pająków, które w ten sposób uśmierciłam.. :|

18 sierpnia 2009

O tym, że przywrócono mi wiarę w Przyjaźń (notka bardzoooo wzniosła :)

A jednak każdy człowiek jest osobnym, zamkniętym światem. Jest kamieniem, który całą powierzchnią zwraca się ku światu, a całym wnętrzem leży odwrócony. I dlatego niezwykłym wydarzeniem jest takie spotkanie z drugim człowiekiem, które pozostawia po sobie nić porozumienia, trwały ślad innego świata w naszym wnętrzu.
Czyjś ślad w moim świecie. Może on być wielki lub maleńki. Porozumiewawczy uśmiech, spojrzenie, gest, wymiana słów, które trafiają w samo sedno. Takie spotkanie z człowiekiem, kiedy odnajdujesz  w nim część lub choćby małą cząstkę siebie - jest cudem! Bo przecież... jesteśmy tak bardzo osobnymi światami. I nagle do nas - samotnych planet dociera czyjeś światło - i to światło jest ciepłe. Wtedy rodzi się zaufanie - to niesamowite poczucie, że możesz otworzyć dla drugiego człowieka swój świat. Ten fakt po prostu nie może być byle czymś zwyczajnym, kiedy ludzie są tak cholernie hermetycznie zamknięci w sobie. Chyba, że zwyczajnym cudem :)

Przyjaźń - jest wzajemnym obdarowywaniem siebie.

Dziękuję, że otworzyliście przede mną swoje światy. Dzięki Wam jestem bogata. I w obliczu tego wszystkiego nie jest ważne, że przestrzeń i czas oddalają nas od siebie. Bo dusza przechowuje to, co mi podarowaliście.  I pozostaniecie ze mną całe życie.

(ja też nie lubię zbyt podniosłych tonów, ale ... tak wyszło, inaczej nie umiem :))...

13 sierpnia 2009

moja droga H., czyli notka na kanwie maila do H.

...otwieram to [***niecenzuralny wyraz***] WP i co widzę...? H. M.!!!!!!!! Wreszcie jakiś wartościowy mail, dzięki któremu istnienie poczty na WP ma sens. Bo poza tym dostaję tylko jakieś reklamy ubezpieczenia na życie, samochód, dom i reklamy kredytów oraz wiadomości o wyprzedażach w Media Markcie........
H., żyje nam się: DOBRZE i spokojnie. Radujemy się i kłócimy, pijemy razem wino i od czasu do czasu chadzamy na spacery razem z Dominikiem, gdzie robię sobie dużo (n)arc(/t)ystycznych zdjęć, które potem ładuję na Naszą Klasę. Wybieramy się ciągle w góry i nie możemy wybrać, pijemy mnóstwo kaw i herbat (najczęściej czerwonych roibosów - naszych ulubionych), malujemy płot wokół domu, robimy zakupy, kosimy trawnik w ogrodzie, imprezujemy na wszelkich rodzinnych imprezach, a ostatnio na Dniach Gilowic poszliśmy na taką karuzelę, po której resztę wieczoru Marek spędził w ambulansie, bo miał problemy z błędnikiem :) Czytam nasze "ślubne" książki - a jest co czytać. Prawdziwa uczta dla wyobraźni.
(...)
Małżeństwo małżeństwem, ale brakuje mi tu jakiejś kobiety. Jakiejś baby, z którą można pogadać jak baba z babą, a nie z chłopem. Mam taki niedosyt i tęsknotę, że hej. Na szczęście jest Zuzia, moja kuzynka, ale ona jest jednak bardzo młoda (18!!!) i nie zawsze rozumie moją starość..... Robimy razem prawo jazdy i zazwyczaj po moich powrotach L-ką do domu /instruktor jest tak uprzejmy, że jak mam późno jazdę, to pozwala mi się odwieźć :)/urządzamy forum dyskusyjne kursantek, na którym, przy winie zazwyczaj, (bo po jazdach zazwyczaj mam doły) mówimy o swoich niezwykłych osiągnięciach i błędach w prowadzeniu samochodu (częściej jednak błędach xD), obgadujemy swoich instruktorów, utwierdzamy się w niemożliwości zdania państwowego egzaminu i  ciągle mamy zamiar uczyć się razem przepisów. Ale poza Zuzą, to pustynia. Renata ma kiedyś nas odwiedzić, ale wiesz, jak to jest się gdzieś do kogoś wybrać. Usycham z tęsknoty i niewygadania swej niewyparzonej mordy.
Pytasz o moja działalność muzyczną... . Klęska. Czasem sobie gram sama dla siebie, najczęściej, jak nie ma nikogo w domu. Idę do łazienki, siadam na klozecie i tam sobie gram moją poezję, bo w łazience mam najlepszą akustykę. No ba - pewnie, że chciałabym jeszcze gdzieś kiedyś zaśpiewać. A propos!!: nasze koncertowanie wyszło na kamerze rewelacyjnie. Szkoda tylko, że Darek nie nagrał drugiego wejścia, (bo on wcześnie polazł do domu). Ale mamy ten filmik od Przemka :) . Ale wiesz... będę czujna i obiecać Ci mogę, że jeszcze pośpiewamy. I to nie raz. Jak już wybudujemy dom, to każdego sierpnia, w okolicach maksimum roju Perseidów, będę organizować w ogródku spotkania pod nazwą: "ŚWIERSZCZOGRANIE-GWIAZD SPADANIE". Zdobędziemy mega nagłośnienie i zaprosimy wszystkich dobrych znajomych. Może do tego czasu nauczę się dobrze gotować, więc będzie uczta dla ciała i duszy. Właśnie TAKI dziś wpadł mi do głowy pomysł, gdy przechadzałam się po łące, zbierając trawy do jedzenia dla moich nieznośnych kolorowych ptaków, wsłuchując się w głośne granie polnych koników, które zapowiadało deszcz i przeklinając pogodę, która co roku w maksimum roju Perseidów uniemożliwia podziwianie nieba... Chcemy z mieć z Markiem jeszcze jednego ptaka (albo przede wszystkim ja chcę???), jakiegoś większego (aleksandrettę lub nimfę), ale na razie zastanawiamy się, co jeszcze można wyrzucić z naszego zapchanego pokoju, żeby się tu zmieściła dodatkowa klatka...:))) Wychodzi na to, że jak wyrzucimy jedną gitarę, to ptak się zmieści. Więc widzisz, jakie wielkie rzeczy przed nami. Nie mówię teraz o ptaku, ale o moim zamyśle koncertowania. A idea to jest bardzo ważna rzecz, moja droga świadkowo xD. Właściwie to po prostu TRZEBA mieć marzenia, choćby się wydawały bardzo bardzo nierealne i odległe. Właśnie wtedy, gdy koncertujesz na muszli klozetowej, a nie w muszli koncertowej, marzenia mają największy sens, bo rozjaśniają Ci szare, deszczowe, prozaiczne życie i w ogóle nadają mu sens. Swoją drogą - muszla klozetowa jest bardzo trafną metaforą. Richards i Black, ci od interaktywnej teorii metafor, powiedzieli by: "emfatyczną".
A jeśli chodzi o polecenie czegoś, to ja ostatnio wróciłam do... metalu symfonicznego (Nightwisch, Epica, Within Temptation...) i przypomniały mi się stare dobre czasy kiedy na drugim roku latałam z Anką na rockoteki do Rotundy... I pierwszy raz w życiu żałuję, że nie umiem angielskiego, i że niepotrafię w tym języku nic wypowiedzieć. Nie żeby mieli jakieś rewelacyjne teksty, ale to tak pięknie brzmi, że w tym płyniesz, płyniesz, fruniesz i daje Ci niesamowitej siły. Możesz przenosić góry. Skrzydła Ci rosną. Dla tej muzyki kupiłam sobie MP3!!! - ja, która twierdziła, że nigdy nie będzie w taki sposób słuchać muzyki, bo to takie  [***niecenzuralny wyraz***] słuchanie. A teraz bez empetrójki nie ruszam się z domu, ponadto koszę z nią trawniki i odkurzam. Spróbuj tego, choć jak Cię znam, to Ci się nie spodoba /tu kulka linków na wrzutę/.
Z polskich piosenek polecam Ci Ewę Farnę: młody, świeży, mocny głos, niegłupie teksty, fajna gitarka, nie smęci, konkretna: /tu klika linków na wrzutę.../
(...)
Więc jesteśmy w kontakcie. Ściskamy Was mocno :***

MarOle.

PS: H., proszę, pisz częściej - nie tylko dlatego, by istnienie poczty na WP miało sens... ;)

11 sierpnia 2009

naucz się latać

najważniejsze żeby tu, na ziemi, wyhodować sobie skrzydła. nie wiadomo, kiedy okażą się potrzebne. kiedyś wzniesiemy się na tyle, na ile pozwolą nam nasze pierzaste ramiona.

8 sierpnia 2009

j jak jazda

- Olu, pojedziemy w lewo.
............................................
W to drugie lewo...

o jak obsługa pojazdu

- Jak sprawdzisz poziomu oleju silnikowego?
-hmm..... gdzie może być ten płyn.... nie wiem. zapomniałam. naprawdę nie wiem.... ...... |...dłuższy, bardzo poważny namysł wręcz filozoficzny...| TU...?
- Nie. To jest akumulator.

7 sierpnia 2009

...

Dano ci życie, które jest tylko opowieścią; ale to już twoja sprawa, jak ty ją opowiesz i czy umrzesz pełen dni.

[*Marek Hłasko*]

5 sierpnia 2009

...

...aż tu nagle przychodzi taki pochmurny wtorek, kiedy rozpadam się na kawałki, których do wieczora nie mogę pozbierać...