27 maja 2015

Ja wysiadam

Kryzys:

- proste, codzienne czynności stają się niemożliwymi,
- plany i marzenia całkiem realne, jakie popychały do przodu - stają się nieosiągalne i śmieszne,
- to, co u innych podziwiałeś, wywołuje zazdrość,
- to, co inspirowało i motywowało u innych - niszczy, osłabia i sprawia, że czujesz się absolutnym zerem,
- nie dostrzegasz tego, co masz,
- przestajesz się cieszyć tym, co masz,
- brzydnie i maleje to, co wcześniej dawało wielką radość,
- płaczesz, szlochasz, beczysz,
- małe rzeczy wyprowadzają cię z (tymczasowej) równowagi,
- w każdym kącie widzisz kupę niedociągnięć,
- przeszkody się wypiętrzają, przyjemności znikają,
- chcesz zniknąć, zasnąć, zamykasz się w sobie,
- uważasz, że nie zasługujesz na radość,
- nie doceniasz tego, co umiesz, widzisz tylko to, czego nie potrafisz,
- chciałabyś się odbić od dna, ale ciągle spadasz, a dna nie widać...

I tak u mnie od kilku dni. 

Wypaliłam się, przestałam ogarniać, nadążać, rozsypałam się i nie mogę pozbierać jak ta pogoda za oknem, jak maj, który nie jest majem. Ja nie-ja. Miałam w planach wielkie świętowanie swojego pierwszego Dnia Matki, a nawet nie pościeliłam wyra, nawet nie podlałam kwiatów, jak zwykle we wtorki.

Dobra wiadomość jest taka, że widzę dno, więc może się odbiję...? 

Przydałaby mi się jakaś solidna terapia/rekolekcje/odmiana/choćby jakiś notes, w którym będę pisać o swoich mocnych i słabych stronach. Tylko kiedy...?

2 komentarze:

  1. Oleńko, ale każdy ma czasem takie ciężkie chwile...
    To zupełnie normalna sprawa (jakkolwiek trywialnie by to nie brzmiało).

    Nie znam Twojej sytuacji do końca. Ale... umów się z mężem na niedzielę, że on przejmuje obowiązki rodzicielskie, a Ty w tym czasie wychodzisz z domu - najpierw do kościoła (jeśli chcesz), później na długi spacer, najlepiej gdzieś po lesie. I wierz mi - niby niewiele, ale na bank Ci pomoże (nawet jeśli wyrwiesz dla siebie tylko 4 godziny), bo obstawiam, że wyłazi z Ciebie zmęczenie połączone ze zgrozą naszych czasów "musi być idealnie" - no więc, Oleńko droga - nie musi. I masz prawo się tak czuć. I masz prawo mieć chwilę wytchnienia. I masz prawo do ponownego szukania siebie i swojej drogi (duchowej i emocjonalnej).
    A kwestie zawodowe - daj sobie czas - przyjdzie moment, że uda Ci się rozdzielić czas pomiędzy siebie, dziecko, dom, a pracę :) Byle nie chcieć niczego od razu, bo wszystko wymaga pewnej chwili i wprawy...

    Pozdrawiam Cię ciepło, mając podobny nastrój do Twojego, ale i świadomość, że maj bywa piękny, jeśli się stanie przy krzaku bzu :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci.

      Gdyby nie mój mąż to już dawno bym zwariowała. M. bardzo dużo zajmuje się dzieckiem, bardzo. I nie byłoby problemów z moim samodzielnym wychodzeniem z domu, gdyby jeszcze mężczyźni potrafili karmić piersią. 4 godziny, o których piszesz, są dla mnie czymś nieosiągalnym. Więc mogę co najwyżej wyskoczyć na herbatę do rodziców, których mam za płotem. Jedną z wad mieszkania na wsi jest to, że tutaj wszędzie mam daleko. A że nie jeżdżę samochodem - to dodatkowa przeszkoda. Busy to dla mnie mniejsza mobilność i niemożliwość powrotu w razie, gdyby trzeba było szybko wrócić. Tak że nie mam szans na żadne zakupy samodzielne, na pobuszowanie po sklepach - jednak trochę mi tego brakuje.

      Na ten dół złożyło mi się wiele spraw - kilka nieudanych obiadów, brak czasu na obiady, brak czasu na eksperymenty, monotonia, powtarzalność, brzydka pogoda i niemożliwość wyjścia z dzieckiem nawet do ogródka, zbyt długie oglądanie i czytanie blogów lifestylowych, gdzie wszystko jest idealnie i pięknie, wielka chęć wykończenia i umeblowania swojego domu i totalny brak pieniędzy na ten cel, wkurw na ten chory kraj i ogólny brak perspektyw dla młodych, mój brzuch, który nie chce zniknąć po ciąży, chęć zrobienia czegoś dla siebie - jakiegoś kursu, szkolenia, nauczenia się czegoś nowego i zero szans na to (bo miasteczko nieopodal jest takim zadupiem, że nie oferuje takich rzeczy), bałagan w domu, którego nie mam czasu ogarnąć no i płacz dziecka, brak snu dziecka do tego........

      Wiem, że przyjdzie taki czas. Wiem też, że nauczyłam się nie oczekiwać pewnych rzeczy, które musiały zejść przy dziecku na dalszy plan. Tylko czasami bardzo za nimi tęsknię, a w czasach kryzysów to już w ogóle...

      Uściski dla Ciebie!!!

      Usuń

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.