14 lutego 2011

Walentynki w Ćwirk-Olandii

U mnie Walentynki trwają cały czas. I nie chodzi tu bynajmniej o to, że wiecznie świętujemy z Markiem naszą miłość. U nas po prostu miłość zawsze słychać... Odkąd do naszych spokojnych, statecznych, poukładanych i dobrze wychowanych samiczek dołączyły dwa łobuzy o niespożytej energii, rozbrykane psotniki - Kruszek i Tijuś - jest głośno. 
No i się zaczęło: konkury, zaloty, umizgi, bunga-bunga. Klarysa zakochała się w Tijem - z wzajemnością. Tańce, skakańce, reprezentatywne przeloty przez cały pokój aż po ciche, spokojne iskanie przerywane uwodzicielskim, subtelnym ćwierkaniem. Jednak jakiś miesiąc temu upodobania Klarysy uległy zmianie - jej serce podbił Kruszek. Tijuś oczywiście nadal próbuje z nim konkurować, ale na razie nic nie wskórał. Klarysa mizdrzy się do Kruszka, Tijusiowi pozostaje Ćwirka. Nie jest łatwo zdobyć serce Ćwirki. Ćwirusia to kobieta niedostępna. Owszem - czasem przyjmie ukłony i tańce Tijego, ale zaraz szybko go pogoni. Ćwirka jest bowiem konsekwentną lesbijką - i jak ma chętkę na romans, to jedynie z Klarysą. Tak koło się zamyka.

I tak codziennie: (za)loty, przeloty, konkurencja, przećwierkiwanie się, tańce godowe i krzykańce. Aż się boję wiosny.









Od lewej: Kruszek, Klarysa, Tijuś, Ćwirusia czyszcząca sobie nóżkę :).

1 komentarz:

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.