Są takie dni, kiedy znikam. Przestaję być. Przyklejona do monitora komputera przeglądam jedne i te same strony, na których nic się nie zmienia. Odwiedzam skrzynki pocztowe bez spodziewanych wiadomości, blogi bez nowych notek, martwe wątki na forach. Słucham jednej i tej samej muzyki, czytam od miesiąca wciąż tę samą książkę, robię te same rzeczy, nie czekam na zaskakujące wiadomości, godzę się z monotonią, bezruchem, beznadziejnością. Dziś, wczoraj, jutro, wczoraj, dziś, jutro, pojutrze. Nic się nie zmieni. Czasem jakiś wyjazd, spotkanie, rozmowa, po której zostaje tęsknota, niedosyt i świadomość, że takich spotkań będzie coraz mniej. I że mało kto potrafi to zrozumieć. Skończyły mi się marzenia, skończyło mi się coś.... czego nie umiem określić. Uciekam i rezygnuję. Bo tutejszości nie da się przezwyciężyć... Choć skądinąd jest piękna.
Przybył chłód. Upijam się gorącą herbatą. Czekam na jesień. Słoneczną, suchą, barwną.
Przybył chłód. Upijam się gorącą herbatą. Czekam na jesień. Słoneczną, suchą, barwną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.