Coś w tym jest... Na przełomie zimy i wiosny zawsze jestem słaba, zaspana i mam smutne oczy. Nie mogę dogonić świata, który nagle nabiera jakiegoś potężnego rozpędu. Wszystko biegnie do przodu, a ja stoję w miejscu. Niskie, rażące słońce, pozimowy kurz hulający po ulicach... Zmęczenie. Sto okazji przegapionych, (...) szans niedostrzeżonych tyle... Taki mały przedwiosenny dołek.
Przedpołudnia spędzam w czytelni. Ostatnio w ręce wpadają mi same artykuły, które przeczą bądź krytykują metodę badawczą i kierunek, jaki przyjęłam w mojej analizie. Najgorsze jest to, że chyba mają rację. W każdym razie mnie polemizować z nimi trudno. Super v_v... Jutro okaże się, jakie błędy popełniłam w oddanym fragmencie pracy magisterskiej.
Musiałam też w końcu przeczytać coś normalnego: Niebo dla akrobaty Grzegorczyka - śliczne, krzepiące, dojrzałe, bez cienia patosu. Ostatnio w komputer "wpadło" mi tez kilka płyt, ale o tym już w następnej notce.
Przedpołudnia spędzam w czytelni. Ostatnio w ręce wpadają mi same artykuły, które przeczą bądź krytykują metodę badawczą i kierunek, jaki przyjęłam w mojej analizie. Najgorsze jest to, że chyba mają rację. W każdym razie mnie polemizować z nimi trudno. Super v_v... Jutro okaże się, jakie błędy popełniłam w oddanym fragmencie pracy magisterskiej.
Musiałam też w końcu przeczytać coś normalnego: Niebo dla akrobaty Grzegorczyka - śliczne, krzepiące, dojrzałe, bez cienia patosu. Ostatnio w komputer "wpadło" mi tez kilka płyt, ale o tym już w następnej notce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.