17 maja 2007

mimo wszystko - maj! :)

Nad zapachy bzów - wiatr w Twoich włosach 
Nad błękit nieba - zieleń Twoich oczu 
Nad delikatność kwiatów - Twój miękki policzek 
Nad blask gwiazd - Twój jasny uśmiech 
Nad ciepło wiosny - ciepło Twoich dłoni...:)

W jakiś konceptyzm, manieryzm i epigoństwo popadam dla Ciebie, ale choć metafory wzniosłe, kiczowate, wyświechtane - acz proste i prawdziwe, a może właśnie tak już oklepane, że nic w nich  niezwykłego - i całe szczęście. Zdarzają mi się co dnia te zwykłe cuda i na żadne skomplikowane i wyrafinowane narracje nie pragnę ich zmieniać. Bo jakże to miłe, gdy każdy dzień jest świętem...

Wreszcie jest ktoś, kto jest mną - usłyszałam na wykładzie pana Maja, zbudziłam się i zanotowałam - chyba z Jacka Podsiadły. Cóż, głupio mi tak spać na wykładach pana dra, ale sen był wczoraj silniejszy, po niedospanej nocy przed lekcją.
Uczniowie zresztą też mi zasnęli, "no nie no, ja mam nadzieję, że to z powodu niskiego ciśnienia, nie żebyście się nudzili...";)) Oczywiście, że łudziłam się, że jak nie porwie  ich Transakcja wojny chocimskiej, w której co drugie słowo wyjaśniłam w przypisach, no to może chociaż Pamiętniki Paska, ale się przeliczyłam...:) Nie chcieli tez ze mną bardzo rozmawiać, więc rozmawiałam sobie ze sobą, a oni się patrzyli zadumani w moje dziwne podniecenie. Wiedziałam, ze popełnię błędy, które zawsze popełniam, że dostanę głupawy i będę generować :) nielogiczne i niejasne zdania sobie a Muzom, ale cieszę się ogromnie, że mówiłam i czułam się tam na środku dziwnie swobodnie, bo przecież zdarzało się w moich praktykach pedagogicznych, że nie potrafiłam mówić wcale. Sarmaci golili się... specyficznie...;)) Uratował mnie Kaczmarski i Dobre rady Ojca Pana - klasa pobudziła się na koniec wielce, słysząc zbereźną stylizację i nawet zaczęli dyskutować właśnie z tym tekstem - kontekstem:)

-Podobało się?
-Taaaak?
-A co się Wam podobało?;-)
-............... ;-)
-Już ja wiem, co...:)

Dzięki Ci, Jacku!!:) Nawet słyszałam, że chłopaki sobie nuciły refren, a pan doktor B. jak jeden mówi do drugiego: - Ty ksenofobie! - więc może jakieś tam cele pedagogiczne zostały osiągnięte...:D Trele morele, ja chyba nie chcę już być belfrem i osiągać takich celów... v_v

Jacek K. przyszedł też z pomocą do tematu eseju, którego za cholerę nie mogłam wymyślić. Esej jeszcze trzeba dokończyć, o ile to esej, bo wcale tego taka pewna nie jestem. Pisałam o samotności artysty w jego wierszach. Zobaczymy, co z tego wyniknie. Oby zaliczyć...;-/

Co jeszcze chciałam napisać... Że podoba mi się, jak Lidzia pyta zawsze - Jak żyjesz? - nie -Co słychać? To o wiele wartościowsze i piękniejsze pytanie, konkretniejsze też, bo ileż nam mogą prosto i krótko powiedzieć przysłówki... Stwarza też okazję do porównań:) Zwłaszcza, gdy spotkania trwają krótko i trzeba się streszczać, a tak teraz niestety jest - ot, takie widzenia w przerwach między zajęciami, w pośpiechu nieustającym... Bardzo chciałam to tu napisać, bo to miłe zdarzenia, gdy Lidka pyta serdecznym głosem -Jak żyjesz?:)

Wreszcie jest ktoś, kto jest mną - tak mi się wydaje, że w tym całym kryzysie siebie, widzę jakieś światełko w tunelu, szparkę drzwi wyjściowych z tego pokoju-niepokoju, w którym przebywam w ostatnim czasie. Uczelnia przytłacza mnie, straciłam wiarę w celowość tego, co robię, moje zaległości i braki, które są tak potrzebne w dzisiejszym świecie - niepokoją mnie. Coś się mi udziela, jakiś wielki owczy pęd świata dookoła, w którym nie chcę uczestniczyć, przed którym z całych sił się bronię. Cele, które kiedyś motywowały do pracy - zniknęły. Więc rozmyślam i medytuję w poszukiwaniu pomysłu na moje życie, które nagle budzi się do odpowiedzialności, samodzielności, nie wiem - do zupełnie nowego rozdziału. Pomysł na moje życie.
Na nasze życie... ^^...

I mimo wszystko mi zielono ... =)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.