1 maja 2007

maj...

...No i maj. Najdłuższy weekend....bla, bla, bla, jaki tam weekend... Oto jest mój weekend:
- esej
- polemika
- praca na metodykę
- konspekt lekcji
- referat na filozofię języka
- lektury na literaturę rosyjską
- lektury na opcję, bo w maju trzeba mi się przejść na zerówkę do Pana dra M. ...:-)

Dobrze jest nie mieć miesiąc Internetu. Naprawdę dobrze.
Siedzę sobie w pokoju, słucham Programu Pierwszego Polskiego Radia (Maj polskiej  piosenki...:)) i jem jogurt gruszkowy:) I zaraz pisanie.... v_v...

Kiedyś tyle miałam światu do powiedzenia, a dziś... Pisać chce się dopóki ma się głębokie przekonanie, że coś się odkrywa, że to jest nowe. Wtedy entuzjastycznie porywa się z motyką na słońce. A potem... potem człowiek się starzeje:),nie oddaje dr B-emu w terminie żadnej pracy i ma się nadzieję, że prof. C.  jednak zgubi tą, którą oddałaś...:) Zastanawiasz się nad każdym głupim zdaniem, wszystko chłodno kalkulujesz, męczysz... W liceum byłam przekonana, że potrafię napisać wszystko!! Ech, starość, wyzbywanie się złudzeń...

Tak samo jest z marzeniami. Kiedyś miałam tyle szalonych marzeń, a teraz mam tylko PLANY. Marzenia się spełnia, plany realizuje - a to nie to samo... Nic tak nie nadaje życiu sensu jak marzenia. Z nimi się fruwa, do nich się biegnie. Plany jak plany...

Moje życie ostatnio stało się bardziej pospolite niż zwykle. Utraciło pewien czar...
Jakaś zupełnie inna ja. Mam czasami wrażenie, że tak dawno nie byłam u siebie, że coś bez powrotu zgubiłam, że straciłam tą cząstkę siebie, która pozwalała mi uniezwyklać świat, cieszyć się z drobiazgów. Studia wysysają ze mnie soki, dookoła tyle się zmienia, wykruszają się powoli pewne znajomości, ludzie pokazują swoje prawdziwe oblicza...
Jedyne co trzyma mnie przy życiu to zielona, słoneczna kraina, mój zaciszny dom pod lasem, te dwa kochane potworki moi bracia i Ty, Ukochany :-**

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.