4 maja 2013

..."Bo to, co napisane, można odtwarzać w nieskończoność"

"Bo to, co napisane, można odtwarzać w nieskończoność. Bez ograniczeń przeżywać uroczystość słów lub też smakować ich gorycz." - napisałam w recenzji "Dzienników" Anny Frank. 

Smakuję gorycz Twoich słów. Smakuję, bo tylko to mi jeszcze pozostało. Rzadko to robię, ale robię - chyba z konieczności potwierdzenia, że one naprawdę padły. Z posiadania dowodu, ile słowem można zburzyć i jak bardzo można nim zranić. Słowem można zniszczyć - wszystko, naprawdę wszystko. Nie pojmuję, że koniec znajomości może nastąpić właśnie w ten sposób. Zazwyczaj to milczenie niszczy przyjaźnie. 

Nie żebym się żaliła - należało mi się. Nie, żebym Cię obwiniała - przyczyniłam się do tych słów, sprowokowałam je - choć niezupełnie świadomie. Chyba po prostu napisaliśmy je w nieodpowiednim czasie, w nieodpowiednich okolicznościach. Bo naprawdę gorycz i moc niszczenia tych słów jest nieproporcjonalna do błahości i banalności powodu naszej kłótni. Ale teraz, gdy już padły, wydaje mi się, że po nich najstosowniejsza może być już tylko cisza. Nieskończona.

*
30 kwietnia, wtorek - ta sama codzienność, która przytłacza mnie od tygodni. Wpół do ósmej, ciepły poranek, biegnę z biura do biura. Między sklepem i kościołem zatrzymuje mnie M. i na oczach licznie zgromadzonych ludzi stojących na przystankach nieopodal wręcza mi niebieską kopertę: "-To jest moje podziękowanie dla Ciebie". Nie wiem, co się dzieje, nie wiem, jak zareagować, jestem totalnie zaskoczona, przytulamy się. Docieram do biura, czytam własnoręcznie napisany, pięknie ozdobiony list - raz, drugi, trzeci i pozwalam sobie na kilka łez radości.

Wdzięczność i dobro przelane na papier - jak wielkie, jak uroczyste. Wiem, jak to jest powierzać papierowi najważniejsze dla nas słowa. Wiem, jak to jest, gdy boimy się o nie, bo wypowiadane są takie kruche, tak podatne - na rozproszenie, szum, nieporozumienie, pośpiech, zapomnienie... Bardzo Ci dziękuję, M., bo to, że wolałaś napisać, niż powiedzieć, świadczy o tym, jak ważna była dla Ciebie przyczyna Twoich słów. Nie spodziewałam się, że spotkanie z poezją Wojtyły tyle może znaczyć. Że mój śpiew może być "cząstką nieba tu na ziemi". Dziękuję. Dziękuję, że mogę smakować uroczystość i piękno Twoich słów - w nieskończoność.

3 komentarze:

  1. Szkoda, że coraz mnie jest ludzi, którzy umieją powiedzieć, napisać coś dobrego. Tylko słowa które ranią, czyny które zabijają uczucia przychodzą tak łatwo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno powiedzieć coś na temat proporcji... Ufam, że w ludziach jest wiele dobra. Oczywiście moje doświadczenia są różne, ale chyba niemiarodajne, żeby pokusić się o podsumowania. I ci, co ranią, nie do końca są tacy źli. Trudno uogólniać.

      Ale rzeczywiście - dostać list w dzisiejszych czasach i to tak wspaniały - to rzadkość. Dlatego o tym piszę :)

      Całusy!

      Usuń
    2. Lubiłam pisać listy.
      Oleńka ja ostatnio jestem zraniona i zdołowana. Wierzę, ze w każdym jest dobro, ale jestem ostrożna.

      Usuń

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.