9 maja 2012

pora rozkwitnąć

Tak długo odpoczywałam w cieniu. Tak długo bałam się powiedzieć - jestem gotowa. Tak długo przekreślałam siebie samą. Tak daleko uciekałam.

Nie mogę wyjść z zachwytu dla świata, który ma tyle barw. Nie mogę wyrosnąć z naiwnych moich wzruszeń nad kolejną wiosną życia. Nie mogę wyzbyć się nadmiaru tej wzniosłej radości pomieszanej z wdzięcznością. Nie umiem wyciszyć w sobie tej nieustającej pieśni dziękczynnej za....

...za to, że nasz dom pokrył się czerwoną dachówką o odcieniu z moich snów. Za to, że na swej drodze spotykam niesamowitych ludzi, którzy znajdują odrobinę czasu, by się zatrzymać i przysiąść ze mną na skraju tej drogi. Za posiadanie kilku zegarów, w których czas się zatrzymał - i ocalił przed chaosem zmienności i zapomnienia dawne znajomości. Za poczucie sensu tego, co robię. Za życzliwość i dobro, którą dostaję od innych. Za to, że mogę wychodzić z domu zieloną ścieżką wczesnym rankiem i wracać nią późnym popołudniem. Za zmęczenie, brak czasu, stres, nadmierną senność, troski, wysiłek, potknięcia i błędy. Za muzykę i biblioteki. Za Małe Kino i księdza Leszka. Za literaturę i filozofię. Za kwitnące jabłonie i rzeżuchę łąkową. Za miłość.

Pierwszy raz od niepamiętnych czasów czuję, że cokolwiek ode mnie zależy. Może w obiektywnej skali to zupełnie nic, ale dla mojej duszy - to wiele.

Wiele spraw muszę jeszcze poukładać, wiele muszę się nauczyć, by nadać życiu zupełnie nowy rytm. Jestem dobrej myśli. Dam sobie radę. 

Jest maj. Pora rozkwitnąć.  

10 komentarzy:

  1. Piękne słowa...
    Niech się stanie rozkwit!
    :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Granato! :)
      Uściski!
      Życzę, żeby u Ciebie też zapanował taki czas!

      Usuń
  2. Pięknie, Oleńko, taka jest prawda, że jeśli sami sobie wszystkiego nie poukładamy, to i nikt za nas tego nie poukłada. Ale to tego trzeba naprawdę dużo sił. Gratuluję!

    L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, L.. I wreszcie staję przed takim zadaniem. I zaczynam sobie uświadamiać, jak ważna to umiejętność. I że w gruncie rzeczy - możliwa, choć trudna.

      Dzięki za komentarz. I że tu zaglądasz wciąż! ;* :)

      Usuń
  3. Nie no, odkąd zrobiłam pyszne babeczki z Twojego przepisu, nie ma miesiąca, żebym u Ciebie nie zagościła :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ale ostatnio nie dodaję żadnych przepisów... :) Bo i niczego ostatnimi czasy nie piekę. Za duo ważę. :)

      Usuń
    2. Hehe, żebyś Ty mnie zobaczyła, to zmieniłabyś definicję słowa "dużo" :P

      Nie dodajesz przepisów, ale nadal się miło zagląda - dzięki przepisom wciągnęłam się w bezczelne podglądanie Twojego życia. A przepisy obiecywałaś, więc liczę na to, że kiedyś słowo stanie się pachnącym i puszystym ciałem :PPP

      Usuń
    3. Taaaak, już sobie wyobrażam tą drobniutką, szczuplutką L. :-)

      To, co piszesz, toż to dla mnie motywacja , żeby jakiś przepis dodać. Cóż, trzeba coś kiedyś upiec. Niech tylko trochę czasu znajdę...

      Usuń
  4. Piękne słowa! gratuluję podejścia do świata. Wdzięczność jest dowodem na to, że ktoś umie kochać, sama lubię też każdego dnia znajdować mnóstwo powodów do dziękowania- fajne uczucie:) A ja chcę podziękować za to, co jest na tym blogu, ze dzielisz się tu cząstką siebie. Bardzo dziękuję, zaglądam tu zawsze z przyjemnością:) Życzę Ci Olu nieustannego maju w sercu i żebyś nigdy nie wyrosła z zachwytu i tak pięknego dostrzegania wszystkiego dookoła. Pozdrowienia słoneczne:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leno, bardzo mi miło, że swoimi wpisami sprawiam Ci taką przyjemność.

      Moje aktualne podejście do świata jest rezultatem wielu doświadczeń, także trudnych, bardzo bolesnych. Dojrzewamy w czasie i w tych doświadczeniach, stajemy się inni. Zapisywanie moich dni daje mi możliwość zaglądania w przeszłość, możliwość spoglądania oczami dawnej Oleńki. Czasem nie chciałabym już wracać do tych spojrzeń. Będę wytrwała. Dziękuję!

      Usuń

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.