4 października 2011

czas i przestrzeń

Możliwie najwyraźniej widzimy z dystansu (w każdym razie wyraźniej niż bez niego). Wyobraźcie sobie - patrzeć na coś, co dotyka naszej twarzy; nie móc odchylić głowy, by objąć wzrokiem to, co przed nami. 
Zawsze to samo: kiedy opadną płatki zachwytu, liście ekscytacji, mgły melancholii, gdy chmury wyleją łzy - czujemy się oszukani albo mile zaskoczeni.
Trzeźwo (bez euforii, bez rozpaczy) spoglądamy patrząc z perspektywy.

Pewnie podobnie jest z życiem. Ale jak uzyskać tą przestrzeń (choćby szparę), kiedy tak mocno tkwimy w jego środku: zanurzeni, wciągnięci, wtłoczeni, wessani, wtuleni, zapatrzeni, w zapamiętaniu, zachwyceni, związani (tu-bycie, Dasein...? - to miał na myśli Heidegger...?). 

To dlatego nie sposób jakkolwiek wypowiedzieć się o życiu.
Za duży błąd pomiaru zakłada zmienna losu. Trudno o precyzję z ciągle rozedrganym sercem.

Zwątpiłam w ludzkie diagnozy.
Pozostały mi tylko ufność i czekanie.


5 komentarzy:

  1. Zgadzam się, trudno z dystansu patrzeć na własne życie. Może dopiero kiedy je przeżyjemy, będziemy umieli to zrobić? Ale możemy patrzeć na jego etapy. I zastanawiać się nad nimi. Pozdrawiam serdecznie, z Panem Bogiem! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekanie czasami jest wybawieniem

    OdpowiedzUsuń
  3. @Jakubie - nie wiem, czy do końca dobrze się zrozumieliśmy, ale o tych etapach nie pomyślałam :) Tak, czasowa perspektywa spojrzenia jest możliwa. Czasem zbawienna. Najczęściej zbawienna - dla mnie...
    Dziękuję Ci za wizytę.

    @Beato - pewnie tak, choć oczywiście zależy na co. Po co. Jak się czeka...
    Pozdrawiam - miło mi, że do mnie zaglądasz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam zupełnie przeciwne odczucia. Wydaje mi się, że człowiek popełnia błąd wtedy, gdy chce oglądać swoje bycie w świecie z zewnątrz, z dystansu... Czas? Prawdziwe życie można odnaleźć w teraźniejszości, gdy mija chwila szczęścia naszej wiecznie szczęśliwej rzeczywistości, tej którą dostaliśmy w darze!
    pozdrawiam
    Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra myśl. Świeża. Inna. Prawdziwa.

    A ja nie wiem. Możliwe, chyba, przypuszczam.

    Tylko na podstawie tych kliku chwil na całego, bez namysłu, tych uczuć gwałtownych, nieuzasadnionych, przesadnych, nieadekwatnych do sytuacji, nieodpowiednich tak sobie pomyślałam...

    Może powinnam uszczegółowić - decyzje, czyny - tak jak piszesz, bo wtedy, bez żadnych dystansów jesteśmy prawdziwi, naturalni i słuchamy głosu serca.
    Ale - uczucia, emocje - do nich się dystansować trzeba. Tylko jak, jak...?

    Z czasem to już zupełna racja. Choć doświadczenia każdej chwili zmieniają mnie i rzucają na przeszłość nowe światło (i cień).

    Miło, że tu zaglądasz. Myślałam wczoraj o Tobie.
    :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.