28 stycznia 2011

usprawiedliwienie

Zanim Anna zmyje mi głowę za to, że znów byliśmy w Konstancinie i znów jej nie odwiedziliśmy, usprawiedliwię się: byłam-jestem chora!!! Jestem chora na katar. Od trzech tygodni. Raz rzadki, raz gęsty z różnymi dodatkami, takimi jak: kichanie, kaszel mokry i suchy na przemian, drapanie gardłowe, stany podgorączkowe, zatoki i potworny ból głowy (to najgorsze)...
Co prawda ruszyliśmy się raz z ciepłego domku, żeby nie było, ale to wyjście tylko pogorszyło sprawę... Tak więc, wobec tak paskudnej aury zimowej i nadmiernych ubytków w asfalcie na podwarszawskich drogach, postanowiliśmy resztę czasu spędzić następująco (uwielbiam drugie od góry zdjęcie - radość mojego męża trzymającego kontroler - bezcenne :)):



Tak więc, wybacz biednej zakatarzonej, An. ;* ;)

2 komentarze:

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.