13 lutego 2009

Bo czasem proste rzeczy nie wychodzą...

...na przykład takie placki ziemniaczane. Bo ja tak zawsze wszystko na oko, a oko moje w dziedzinie kulinarnej to nie jest najprecyzyjniejsza miara... Efekt:

Marek (chcąc mnie pocieszyć): -Bardzo dobre! Tylko mało słone. W ogóle jakby niesłone. Trzeba tylko dosolić, poza tym są bardzo smaczne!!!
Dominik (najbardziej szczery): -Fuj, jeszcze nie jadłem tak niesolonych placków. Z tym sosem* nie czuć tak bardzo, ale naprawdę paskudne.
Paweł (dyplomatycznie): -No zjadłem przecież!! Tylko trochę za słone.**
Tata (zwrócił uwagę na konsystencję): - No te placki dobre były, tyle że trochę takie podeszwy.
Piesek: nie narzekał.

* sos pieczarkowy. ((Powodowana sentymentem do pewnego baru mlecznego, w którym zajadałam placki ziemniaczane z sosem pieczarkowym, postanowiłam zaserwować je dziś rodzince. Niestety sos mało przypominał pieczarkowy, choć pieczarki były w nim obecne. Złe jakieś proporcje chyba -.-))
**Paweł miał już wersję poprawioną: czyli dosoloną...

Poza tym stworzyłam też dzisiaj pomidorową, która była inne niż pozostałe pomidorowe, które w życiu stworzyłam i makabrycznie rozgotowałam ryż.

To chyba ten 13 i piątek w dodatku. W takie piątki powinna obowiązywać dyspensa dla takich, jak ja. Kotlety robię bezbłędnie!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze mogą pojawić się z małym opóźnieniem - są moderowane.