Nie myślcie, że nie pękam z dumy!! :-)
To mój pierwszy pisklaczek, papug z moich papug. Mogłam obserwować cud narodzin, dziwić się, niepokoić i radować.
*
Udane lęgi to niełatwa sprawa. Trzy z pozostałych pięciu jaj wysiadywanych przez Ćwirusię były niezalężone albo zaziębione. Drugiego pisklaka znalazłam martwego następnego dnia po wykluciu. Może był za słaby, może matka niechcący go zadusiła. Zdarza się to często i raczej nie mamy na to wpływu.
Tymczasem jest Pimpek. Może Pimpusia, nie wiem. Zdemontowałam już budkę, przeniosłam Franię i Kruszka z osobnej klatki do jednej, wspólnej z rodzicami małego. Pimpek radzi sobie świetnie, kolejnym trudnym krokiem jest przyzwyczajanie go do latania po przestrzeni pokoju. Ale to za jakiś czas.
*
A na koniec:
Z serdecznymi pozdrowieniami!
Ojej jak pięknie... :)
OdpowiedzUsuńciekawe zdjęcia i opisy
pozdrowienia
Dziękuję, kochana :* :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie dziwię się że jesteś dumna, też bym była :D Cudna Ptaszyna :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło
Cudna! :-)
UsuńDziękuję, także pozdrawiam! :*****
Wow, muszę pokazać te fotki swoim maluchom. Uwielbiają takie przyrodnicze ciekawostki. A maluszek piękny. Gratulacje!
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie i zapraszam także Twoje pociechy :)
UsuńDziękuję!