30 kwietnia 2012

Opatrzność

Mógł być ostry zakręt z górki, na którym trzeba przyhamować. Taki, jakich pełno na przykład w Budzowie, miejscowości na trasie do Krakowa - strome serpentyny. Mogła być zatłoczona dwupasmówka, gdzie trzeba reagować na zachowanie kierowców z tyłu, z przodu, z boków i skąd tam jeszcze. Mógł być korek, jazda zderzak w zderzak. Mógł być przechodzień, co nieopatrznie przechodzi przez jezdnię...

Były światła, które tuż przed nami zmieniły się na czerwone, więc na wprost - żadnych pojazdów. Kiedy wjeżdżaliśmy na środek jednego z dużych, ruchliwych skrzyżowań, zdziwieni, dlaczego nie możemy zahamować, jeszcze żaden z samochodów nie zdążył na nie wjechać.

Bezkolizyjne, bezpieczne zatrzymaliśmy się na wolnym pasie. Ktoś nas przeprowadził, rozstąpił przed nami morze aut Zakopianki, gdy zerwała się nam linka hamulcowa...

Kwestia minut, metrów.
Jesteśmy. 
Dziękuję.

10 kwietnia 2012

Wczesna wiosna.
Najpierw szarość. Czerń. Brudna biel śniegu zalegającego na polach. Potem sepia z nieśmiałymi przebiciami traw. Smutny brąz rozświetlany niskim słońcem. W końcu zieleni delikatna mgiełka. Cierpliwość barw czekających na rozkwit. 

Aż mnie zaskoczy swym nadmiarem, nieprzyzwoitą obfitością, nagromadzeniem wrażeń doniosłych, nieogarnionym zachwytem. 
Aż nie starczy mi powietrza na westchnienia.

Łagodnie ogrzewaj, nasycaj powoli. Promień po promieniu zsyłaj. Chcę stąpać po odcieniach. Radować się pojedynczymi dźwiękami, zanim zapomnę się w melodii. Rozpłynę.

Nie, wiosno. Nie przychodź zbyt szybko.