Zagubić się, zatracić w takim świecie. Nim zieleń ściemnieje, błękit wyblaknie, ptaki ucichną. W natchnieniu nieustającym spaceruję po ogrodzie. Upajam się wieczorami o zapachu skoszonej trawy, bzu i chmur. Soczyste barwy rozlewają mi się w duszy, gdy słyszę śpiew kosów, konkurujących o najpiękniejszą pieśń dziękczynną o istnieniu. Mam zielone stopy, dłonie i kolana. Słońce przebija się przez parszywą skorupę. Radość małych rzeczy jest większa niż smutek spraw wielkich. Łagodzę smutki miękkością trawnika pod stopami. Jestem jak wrażenia, które odbieram - przelotna i wątpliwa. Spycham siebie na margines. Unieważniam.
Zapomniałam o sobie.
Tak jest dobrze, tylko ostatnio nie mam o czym pisać.