nie, nie skasuję. Marek mnie prosi i nie pozwala, a mnie samej też zrobiło się trochę szkoda. Kawałek żywota mojego ot tak skasować... Te bzdurki, fifolozofowania, patetyczności, zatrzymywanie wspominków... Niekiedy sobie tak siadam i klikam, i przypominam - miejsca, osoby, barwy, pogody, nastroje, uczucia... Pozostaje tylko pożałować, że osoby, które odwiedzały moją stronę - już o niej zapomnieli. Szkoda. Przecież czasem to jedyny taki kontakt i sposób na to, by dowiedzieć się, co u mnie słychać... W końcu zapomną i o mnie. Już zapomnieli... Choć to pewnie moja wina - zaczęłam nudzić moich drogich czytelników i znajomych. Rzeczywiście - w ostatnim czasie pewne rzeczy mnie przerosły, bardzo. A zrozumienie i obecność innych - zawiodły.
Październik przyniósł jednak zmiany, choć nie takie, na jakie liczyłam. Pani polonistka, którą miałam zastępować, przylazła jednak do pracy - wprost od chirurga, przyleciała i będzie prrrracować!! W każdym razie czułam się bardzo zatrudniona - przez dwa dni. Nauczyciele to dziwna grupa zawodowa. Walczą o te swoje emerytury, ale nigdy na nie nie odchodzą. To po co tyle krzyku?
...
Znowu studiuję. Choć studia podyplomowe nie mobilizują mnie tak mocno, jeszcze właściwie nie czuję, że studiuję. Miałam zaledwie dwa zjazdy, a już zdążyłam opuścić wykładzik - czego się nie robi dla... zakupów^^. A że mam gigantyczne okienka, to jest czas także na włóczęgi po Krakowie, księgarnie, sklepy i najważniejsze - znajomych. Ale to i tak smutna perspektywa - że trzeba zaraz wracać, biec na busa i martwić się, czy zdążę na kolejny - w Suchej. Na szczęście mój mąż jest tak kochany, że jak trzeba, to mnie odbiera z wymarłego po 17:00 godzinie miasteczka. A czasem nawet wozi do samego Krakowa i w czasie okienka zabiera na zakupy ^_^.
W wielkim i chaotycznym skrócie to wszystko... Musiałam się wypisać. Dziękuję Wszystkim, którzy jeszcze tu zaglądają i czytają moje posty.
Październik przyniósł jednak zmiany, choć nie takie, na jakie liczyłam. Pani polonistka, którą miałam zastępować, przylazła jednak do pracy - wprost od chirurga, przyleciała i będzie prrrracować!! W każdym razie czułam się bardzo zatrudniona - przez dwa dni. Nauczyciele to dziwna grupa zawodowa. Walczą o te swoje emerytury, ale nigdy na nie nie odchodzą. To po co tyle krzyku?
...
Znowu studiuję. Choć studia podyplomowe nie mobilizują mnie tak mocno, jeszcze właściwie nie czuję, że studiuję. Miałam zaledwie dwa zjazdy, a już zdążyłam opuścić wykładzik - czego się nie robi dla... zakupów^^. A że mam gigantyczne okienka, to jest czas także na włóczęgi po Krakowie, księgarnie, sklepy i najważniejsze - znajomych. Ale to i tak smutna perspektywa - że trzeba zaraz wracać, biec na busa i martwić się, czy zdążę na kolejny - w Suchej. Na szczęście mój mąż jest tak kochany, że jak trzeba, to mnie odbiera z wymarłego po 17:00 godzinie miasteczka. A czasem nawet wozi do samego Krakowa i w czasie okienka zabiera na zakupy ^_^.
W wielkim i chaotycznym skrócie to wszystko... Musiałam się wypisać. Dziękuję Wszystkim, którzy jeszcze tu zaglądają i czytają moje posty.