26 czerwca 2008

przemyślenia nad laptopem

...patrząc na tempo i sposób pisania swojej pracy magisterskiej czasem myślę sobie, że licencjat napisałam w terminie tylko dzięki skręconej kostce i zagipsowanej nodze, która na dwa tygodnie skutecznie przygwoździła mnie do siedzenia na tyłku przed komputerem.

... _^_

23 czerwca 2008

ot tak

A dziś cały dzień Kraków. Busy, korki, upał. BJ, Rajska, Gołębia. Kilka dziwnych, na wpół zrozumiałych, bardzo mądrych tekstów. Wielka krakowska patelnia, czułam się dziś jak mokra, parująca plama.
Kończy się to wszystko. Te krakowskie patelnie. Jeszcze kilka takich wizyt i...

Nie wiem, kiedy obrona, bo szanse że zdążę do lipca są małe, mimo że los ciągle daje mi małe znaki, mówiące: "zdążysz", "dasz radę". Potwierdza to także - jakże dobrze mi znajomy na tych studiach, mój przyjaciel -  syndrom ostatniej chwili. Ale nie będę nic robić za wszelką cenę. Ważne, żebym nie została sama z najbardziej problematycznymi fragmentami pracy.

Dziś nie umiem już myśleć. Do jutra, moje natchnienia i inspiracje językoznawcze.

20 czerwca 2008

wierszem

nie bój się chodzenia po wodzie
nieudanego życia
wszystkiego najlepszego
dokładnej sumy niedokładnych danych
miłości nie dla ciebie
czekania na nikogo
przytul w ten czas nieludzki
swe ucho do poduszki
bo to co nas spotyka
przychodzi spoza nas

[*J. Twardowski*]

17 czerwca 2008

Mimo wszystko ^_^

Mimo wszystko było warto... Jak zwykle:) Jak w każdy mój krakowski weekend - od pierwszego roku studiów: Festiwal Zaczarowanej Piosenki. Przez dwa lata jako bardzo aktywny członek publiczności, sprawnie przedostający się za chronione bramki (w wiadomym celu:), dwa razy - jako jeszcze aktywniejszy wolontariusz:) [jeden nieodżałowany raz to siedzenie nad książkami przed teorią języka, błee].Teraz nie popuściłam i zgłosiłam się odpowiednio wcześniej, abym nie mogła już zrezygnować, gdyby przypadkiem udzielił mi się klimat czerwcowego natłoku spraw sesyjno-magisterskich.I rzeczywiście - zaklepane i koniec. Zostawiam moje stresy za sobą. Odrywam się na dwa dni i jadę do innego świata: zaczarowanego. Mimo pracy magisterskiej, mimo egzaminu - jadę. Nie umiem opisać tego klimatu, który sprawia, że pomimo ciężkiej pracy, bólu, zmęczenia cieszysz się, że tam jesteś, masz ochotę tańczyć i śpiewać. Że mimo braku sił, znajdujesz je nagle, by pomóc, gdy trzeba jeszcze zrobić to i to...Niezwykli ludzie, niezwykła życzliwość, coś, co zawsze dodaje mi sił do walki, magicznej motywacji, ktoś, z kim rozmowa jest dla mnie dowodem na spełnianie się marzeń (dziękuję Panu...^_^).Tegoroczny festiwal był wyjątkowy z jeszcze jednego powodu: uczestniczyłam w nim z Markiem. Jestem szczęśliwa, bo mogłam pokazać mu niezwykłość i magię tych dni. I że je dostrzegł.

11 czerwca 2008

=_+

reguły łączliwości semantycznej naprawdę mogą śnić się po nocach... Podobnie jak inne, abstrakcyjne elementy aparatury pojęciowej mojej przemądrej pracy magisterskiej. Jest to raczej mało przyjemne...