29 lutego 2008
28 lutego 2008
jesteście!!!! :)))
poniedziałek wieczór: R.K., nocka też :), poranek + przedpołudnie wtorkowe.
popołudnie wtorkowe: R. K.+ H. G. + pizza!!:) [wielki powrót H. G.!].
Środa: skutki piątkowego popołudnia z R. K. i W.C., kiedy to "poszłyśmy do promotora z niczym, a wyszłyśmy z problemem" - trzeba być genialnym, jak my. Skutki? = duchowe zjednoczenie w nienawiści do A. B., autora pewnego cudownego artykułu, który jest dowodem na to, że niektórym osobom powinno się zabronić pisać, wspólne robienie referatu, przeklinania tylko moje, bo R. nie przeklina.
Czwartek: 8:00 - wspólne pastwienie się nad A. B., naszym ulubionym autorem - ciąg dalszy + kawa. 11:30 - seminarium, na którym nasz referat przesunął się na za tydzień. po seminarium = R. + G. H. + pizza (a dupa rośnie...).
Jutro: R.K. + W.C. i udowadnianie mu, że A.B. jednak nie powinien pisać artykułów naukowych.
15 lutego 2008
14 lutego 2008
zgorzkniałość
Nie wiem, o co tyle krzyku i resentymentu dookoła tzw. walentynek. Po co kwasicie winogrona? - są słodkie i pyszne z natury. Może po prostu ustalcie sobie jakieś "święto samotnego" i nie mówcie bzdur w stylu: "to idiotyczne, powinno się cały rok okazywać komuś szacunek i miłość". Czy ktoś powiedział, że nie trzeba...?
10 lutego 2008
ot tak :]
Wchodzę sobie wczoraj na stronę Piotra R., a tam w aktualnościach ogłoszenie pt. Oratorium dla ludzi. Hmm... Wiadomo, iż pan Piotr jest tak niezwykle utalentowany, ale nie wiedziałam, że komponuje także dla zwierząt.
Ponuro... Granatowo-popielate niebo wali mi się na głowę. Nigdy tak źle nie znosiłam niekorzystnych warunków biometeo... . Czytanie tekstów językoznawczych w takich warunkach nie jest łatwe, ale pan profesor pomaga :) A jak jeszcze z Renatą przedyskutujemy wszystko, to już w ogóle jesteśmy mądre:)
Ogromnie się cieszę, że z Gosią H. i Renią K. trafiłyśmy na to samo seminarium:) Metafory rządzą! :-)
Dziękuję, Reniu, za towarzyszenie mi w dzisiejszym dniu...:*
Ponuro... Granatowo-popielate niebo wali mi się na głowę. Nigdy tak źle nie znosiłam niekorzystnych warunków biometeo... . Czytanie tekstów językoznawczych w takich warunkach nie jest łatwe, ale pan profesor pomaga :) A jak jeszcze z Renatą przedyskutujemy wszystko, to już w ogóle jesteśmy mądre:)
Ogromnie się cieszę, że z Gosią H. i Renią K. trafiłyśmy na to samo seminarium:) Metafory rządzą! :-)
Dziękuję, Reniu, za towarzyszenie mi w dzisiejszym dniu...:*
7 lutego 2008
Inspirowane Marią D. przemyślenie :-)
Lutowy wieczór u Hani, jeszcze na Litewskiej - pamiętam. To jeden z tych spowodowanych nagłą decyzją, jaką podjęłyśmy wspólnie z Hansem na gg:-) Nagła decyzja tuż, tuż przed północą: -Olka, jest u mnie Marysia D.! I pobiegłam do Hani:)
Kilka godzin sięgających późnej nocki, rozmowy przeplatane śpiewem... Wspomnienia, obawy, plany, nuty.
Moc ludzkich więzi nie zależy od czasu, jaki dany nam jest na przebywanie z drugą osobą. Te kilka wspólnych godzin z M. wystarczyły, aby ciepło ją zapamiętać i pozwoliły zbudować zaufanie, jakie czasem buduje się bardzo długo.
Poznałam tu wiele takich osób. Niektóre stale spotykam, inne rzadziej, ale zawsze - w słońcu.
Kilka godzin sięgających późnej nocki, rozmowy przeplatane śpiewem... Wspomnienia, obawy, plany, nuty.
Moc ludzkich więzi nie zależy od czasu, jaki dany nam jest na przebywanie z drugą osobą. Te kilka wspólnych godzin z M. wystarczyły, aby ciepło ją zapamiętać i pozwoliły zbudować zaufanie, jakie czasem buduje się bardzo długo.
Poznałam tu wiele takich osób. Niektóre stale spotykam, inne rzadziej, ale zawsze - w słońcu.
Jestem bogata.
Dziękuję Wam ^_^...
Subskrybuj:
Posty (Atom)