31 sierpnia 2007

W skrócie

Światowy dzień bloga... Dla kogo piszę? Dla Was, ale pewnie bardziej dla siebie. Chociaż już teraz brakuje mi na to czasu. Wiem, że kiedyś miałam wiele wątpliwości co do swojego pamiętnika sieciowego. Teraz wiem, że blog, to coś zupełnie, zupełnie innego niż pamiętnik.I nie  żałuję, że odważyłam się pisać w sieci.

Co u mnie? 

Wieczory z polską piosenką zakończone. Cieszę się z tych kilku miłych spotkań muzycznych: z Hanią, Markiem, Grzesiem, Moniką, Renatą, Łukaszem i obcokrajowcami, choć kosztowały niemało trudu, stresu i czasu. Jakby nie patrzeć, to lipiec na ul. Skarbińskiego był miły. Pięć minut do piasta, pięć na Bydgoską do Reni:), Tuca w Krakowie,  błękitny pokoik... ^_^ 

 Chłodne sierpniowe poranki zwiastują jesień.Teoria literatury, wszelkie izmy świata tego w mojej głowie, ledwo się kojarzą, mylą, mieszają, nie chcą zapamiętywać. 14 września egzamin, a ja w połowie podręcznika... 

Plany na wrzesień, na przyszły rok, na całe życie...Jest tu ze mną mój Ma(mor)ek. W niczyich oczach nie widziałam jeszcze takiej radości z tego, że jestem:)



3 sierpnia 2007

Zaśpiewaj to w tonacji "och" w tonacji "ach"...!! ^_^

...a my śpiewamy, śpiewamy nawet, kiedy już mamy dość, potrafimy śpiewać, nawet, kiedy nie chcemy, przezwyciężamy niechęć i tremę. Dziś wielki bałagan, resztki sił, żadnych porządnych prób... To już przedostatni raz. Z tydzień ostatni koncert. Na sali tłumy, wszyscy chcą z nami śpiewać.
Miło będę wspominać to zdzieranie gardła:) I ten dreszczyk emocji pod tytułem "Aaaa, idziemy na żywioł! Nie chce mi się już ćwiczyć. Przecież my się i tak umiemy zgrać, to jakoś to będzie":)) Jakoś jest:) Nawet mnie się czasem podoba...:)

Dziękuję...:)

 Hans i Oler :))