28 grudnia 2013

... i zwycięży.



słyszałam szum. tak głośny jak morze. rytm serca jak falowanie morza. 
przypływ. odpływ. krew. runęły cztery ściany jego świata. cztery ściany mojego świata. 

cóż my. ludzie. liście na wietrze. czasami życie daje nam łaskę bycia współtwórcami swojego losu. ale wystarczy niewielki podmuch, żeby przypomnieć, jak mało od nas zależy. jesteśmy tylko bezradni.

nie wiem, gdzie wtedy był Bóg. próbowałam myśleć, że przy mnie, ale tam wtedy - na progu beznadziei, nawet prawda, że On jest z cierpiącymi, wydała mi się jakimś potwornym frazesem. było mi obojętne - jest czy nie jest. patrząc ze środka bólu, z wewnątrz niego - nie widać żadnego, nawet boskiego światła. i tylko płacz może przynieść chwilową ulgę. i tylko ten bezradny płacz jest jedyną prawdą i jedyną racją w tej ciemności.

26 grudnia 2013

...to lęk odwieczny, ciemny lęk
o kruchy ludzki ląd zaczyna bić...